Gazeta Wyborcza – Polacy nie chcą GMO

Konrad Niklewicz , 2008-03-11,

Zdecydowana większość Polaków sprzeciwia się uprawom i żywności genetycznie modyfikowanej – wynika z sondażu „Gazety”. Dwie trzecie z nas uważa, że spożywanie takiej żywności może być szkodliwe dla zdrowia

Okazuje się, że opór Polaków wobec roślin i żywności GMO jest taki sam, bez względu na wykształcenie, miejsce zamieszkania czy wykonywany zawód. Aż 62,1 proc. osób z wykształceniem wyższym, 58,4 proc. mieszkańców największych miast, 66 proc. uczniów, studentów i pracowników umysłowych jest przekonanych, że spożywanie żywności genetycznie modyfikowanej może być niezdrowe.

Nie przekonują nas argumenty zwolenników GMO, także tych z profesorskimi tytułami: aż 87 proc. Polaków nie wierzy, że żywność genetycznie modyfikowana może być lepsza od produktów naturalnych, tradycyjnych. Aż 95 proc. rolników uważa, że żywność tradycyjna w niczym nie ustępuje ulepszonym GMO.

Możemy się jednak pocieszać, że w swoim oporze wobec GMO nie jesteśmy odosobnieni. Opinię Europejczyków o GMO od wielu lat sprawdza Eurobarometr, czyli specjalny sondaż realizowany na zlecenie Komisji Europejskiej, na gigantycznej, reprezentatywnej próbie ponad 20 tys. osób.

Kolejne edycje tego sondażu pokazują, że poparcie społeczne dla żywności modyfikowanej spada prawie w całej UE. Przykładowo, jeszcze w 1996 r. 78 proc. Holendrów było gotowych zaakceptować uprawy i żywność GMO. W 2005 r. to poparcie spadło do 48 proc. Podobnie stało się we Francji, w Luksemburgu, w Niemczech i Belgii.

Zresztą w niektórych państwach starej Unii GMO nigdy nie cieszyło się popularnością. Najlepszym przykładem jest Austria, w której 12 lat temu produkty transgeniczne tolerowało 31 proc. obywateli, a dziś – już tylko 25 proc.

W Hiszpanii, Portugalii, Irlandii, w Czechach i na Litwie zwolennicy GMO przeważają nad przeciwnikami.

Sondaż Eurobarometru pokazuje, że 56 proc. mieszkańców całej Unii Europejskiej nie kupowałoby żywności genetycznie modyfikowanej, nawet gdyby była ona wyraźnie tańsza.

Od ponad dwóch tygodni na łamach „Gazety” prowadzimy debatę o GMO.

Dyskusję rozpoczął minister środowiska Maciej Nowicki. W swoim artykule „Czy musimy jeść żywność genetycznie modyfikowaną” ostrzegał: – Nie wiemy jeszcze na pewno, czy ten eksperyment nie szkodzi.

Opinia Nowickiego wywołała burzliwą dyskusję. Jako pierwsi ripostowali naukowcy – profesorowie Piotr Węgleński oraz Tomasz Twardowski.

– Od tysięcy lat jemy wołowinę i nikomu z tego powodu nie wyrosły rogi, a przecież u bydła są geny odpowiedzialne za powstawanie rogów – ironizował Węgleński.

Zaraz potem pojawiły się jednak głosy poparcia dla ministra środowiska. Maciej Muskat z Greenpeace zarzucił naukowcom zatajanie niewygodnych dla GMO faktów, zaś Edyta Jaroszewska-Nowak, właścicielka 20-hektarowego gospodarstwa w woj. zachodniopomorskim, wyłuszczyła powody, dla których GMO nie chcą zwykli rolnicy. Do debaty włączyli się też przedstawiciele przemysłu rolno-spożywczego – Piotr Kulikowski, szef Indykpolu, i Maciej Tomaszewicz, sekretarz generalny Izby Zbożowo-Paszowej. Obaj przestrzegli przed gospodarczymi skutkami zakazu stosowania GMO.

Ich głos skontrował wspólny tekst Adama Wajraka, publicysty „Gazety”, oraz Przemysława Chylareckiego z Muzeum i Instytutu Zoologii PAN. Zwrócili oni uwagę na to, że rośliny GMO mogą być niebezpieczne dla naturalnej bioróżnorodości.

Źródło: Gazeta Wyborcza