TTIP – co trzeba wiedzieć o umowie, przeciwko której zaprotestuje Europa?
Aktywiści z całej Europy protestują przeciwko TTIP – umowie o wolnym handlu między UE a USA. Demonstracje przeciwko temu porozumieniu odbędą się również w Polsce. Niektórzy eksperci przestrzegają, że fiasko umowy z USA może oznaczać, że UE pozostanie pod silną presją Rosji i straci swoją geopolityczną pozycję. Co trzeba wiedzieć na temat dokumentu i dlaczego budzi on tak duże kontrowersje?
Zobacz stronę akcji protestacyjnej
1. Czym jest TTIP?
TTIP (ang. Transatlantic Trade and Investment Partnership), czyli Transatlantyckie Partnerstwo w dziedzinie Handlu i Inwestycji, to porozumienie handlowe między Unią Europejską a Stanami Zjednoczonymi. Umowa jest negocjowana przez obie strony od 2013 roku, a jednym z jej głównych celów ma być utworzenie strefy wolnego handlu między USA a UE.
2. Jaki jest cel umowy?
Celem zawarcia porozumienia handlowego jest zwiększenie wymiany towarów i usług między UE i USA, co w założeniu ma przełożyć się na długofalowe przyspieszenie wzrostu gospodarczego obu stron o 100 miliardów dolarów rocznie.
W zamierzeniu TTIP ma też znieść bariery celne, ograniczyć pozataryfowe bariery handlowe oraz, tam gdzie to możliwe, ujednolicić i uprościć regulacje przy jednoczesnym zachowaniu obowiązujących standardów bezpieczeństwa, ochrony praw pracowniczych i środowiska – czytamy na stronie „Instytutu Obywatelskiego”.
Zwolennicy TTIP wskazują, że umowa przyczyni się do wzmocnienia bezpieczeństwa energetycznego po obu stronach Atlantyku, wesprze istniejące sojusze i wreszcie – po latach impasu w Światowej Organizacji Handlu (WTO) – pozwoli wypracować nowy model w handlu międzynarodowym. Dzięki partnerstwu między UE i USA mają zostać zlikwidowane cła na odzież, obuwie sportowe i sprzęt elektroniczny.
Były dowódca sił NATO w Europie admirał James Stavridis twierdzi, że prezydent Władimir Putin „nienawidzi TTIP”, bo porozumienie zmarginalizuje rosyjskie wpływy w Europie.
3. Dlaczego TTIP budzi kontrowersje?
TTIP wzbudza jednak nieufność wielu osób, które porównują je do słynnej ACTA, czyli umowy handlowej dotyczącej zwalczania obrotu towarami podrabianymi. Przeciwnicy TTIP krytykują brak przejrzystości w pracach nad porozumieniem, co ich zdaniem uniemożliwia rzetelne konsultacje społeczne. Obie strony umowy tłumaczą w odpowiedzi, że poufność negocjacji jest niezbędna do zachowania tajemnicy handlowej i uchronienia tajnych informacji przed wyciekiem.
Zdaniem sceptyków TTIP ma być korzystne głównie dla amerykańskich koncernów, które będą mogły łatwiej eksploatować europejski rynek. „Negocjowane przepisy mogą mieć negatywny wpływ także na europejskie standardy ochrony prywatności, prawa autorskiego i prawa patentowego, prawa pracy i ochrony środowiska” – wskazuje Fundacja Panoptykon”.
Krytycy umowy obawiają się dodatkowo, że po jej wprowadzeniu Unia Europejska (a co za tym idzie – Polska) będzie musiała zmienić swoje prawo w zakresie GMO, przez co do Europy trafi żywność modyfikowana genetycznie.
Zwolennicy porozumienia przekonują natomiast, że ewentualne wprowadzenie TTIP nie obniży norm bezpieczeństwa żywności obowiązujących w Europie poprzez zrównanie ich z normami USA, nie zmieni listy substancji zakazanych przez UE do produkcji kosmetyków ani nie zlikwiduje ochrony danych osobowych.
Zdaniem ekspertów z Instytutu Obywatelskiego nic nie zmieni się także w kwestii GMO. „Stanowisko negocjacyjne Komisji Europejskiej jest jednoznaczne: wszystkie dziś obowiązujące przepisy w zakresie organizmów genetycznie modyfikowanych pozostaną w mocy, łącznie z możliwością wprowadzenia stosownego zakazu przez niektóre państwa członkowskie” – czytamy na stronie think tanku.
4. Sporne zapisy o arbitrażu
Wiele wątpliwości budzą też zapisy o arbitrażu, czyli mechanizmie wprowadzającym finansową odpowiedzialność państwa wobec korporacji, która straciła spodziewane dochody z powodu podjętych przez państwo decyzji. W styczniu głośny artykuł na ten temat opublikował na łamach brytyjskiego „Guardiana” dziennikarz śledczy George Monbiot.
„Już teraz na skutek umieszczenia takiego mechanizmu w mniejszych traktatach handlowych wielkie firmy rozpoczęły szereg procesów, których celem jest zablokowanie przepisów, które mogą pozbawić je w przyszłości zysków. Firma tytoniowa Philip Morris pozwała rządy Urugwaju i Australii za to, że próbują zniechęcić swoich obywateli do palenia papierosów. Szwedzka firma Vattenfall pozwała rząd Niemiec za wycofywanie się z energetyki jądrowej. Australijska firma pozwała rząd Salwadoru o 300 mln dol. odszkodowania za odmowę zgody na wydobycie złota z powodu obaw, że doprowadzi to do skażenia wody pitnej” – pisał. W Polsce jego tekst przedrukowała „Krytyka Polityczna”.
Innego zdania są eksperci z Instytutu Obywatelskiego. „TTIP nie wprowadzi arbitrażu do Europy, bo on już w Europie jest wykorzystywany od dziesięcioleci. I to europejskie firmy chętniej z niego korzystają niż amerykańskie. Z dostępnych raportów (m.in. ONZ-owskiej agendy UNCTAD) wynika, że firmy z USA są odpowiedzialne za ponad 20 proc. wszczętych spraw arbitrażowych, a firmy z UE aż za ponad 50 proc.” – zauważają.
Think tank dodaje, że nie do końca prawdziwe są także twierdzenia o „miliardowych odszkodowaniach”. „Pozwy firm w ramach arbitrażu były na poziomie średnio 340 mln dolarów – wyroki jednak kończyły się zasądzonymi odszkodowaniami na średnim poziomie 10 mln dolarów” – podkreśla.
5. Protesty przeciwko TTIP
Właśnie na dziś, sobotę 18 kwietnia, są zapowiadane w całej Europie masowe protesty przeciwko TTIP. W Polsce zgłoszono jak na razie trzy wydarzenia poświęcone umowie – największe w Warszawie.
Organizatorzy Oddolnej Europejskiej Inicjatywy Obywatelskiej STOP TTIP! zebrali też wśród obywateli UE ponad 1,5 miliona podpisów pod petycją wzywającą Komisję Europejską do zaprzestania negocjacji z USA.