wykład dr Caroline Lucas

Przyszłość przyjaznych dla środowiska i wsi gospodarstw rodzinnych w rozszerzonej Unii Europejskiej.
Propozycje dotyczące zachowania europejskiego modelu gospodarstw rodzinnych w poszerzonej Europie.

 Wykład wygłoszony przez dr Carolyne Lucas z Anglii, członka Europejskiego Parlamentu, podczas międzynarodowego seminarium pt.: „Przyszłość wsi i tradycyjnych gospodarstw rodzinnych w Unii Europejskiej”.
Seminarium zorganizowane było przez Międzynarodową Koalicję dla Ochrony Polskiej Wsi (ICPPC*) i Coordination Paysanne Europeenne (CPE, Belgia) we wrześniu 2002 w Stryszowie, woj. małopolskie.

 

Wstęp

Pragnę bardzo podziękować za zaproszenie mnie do zabrania głosu na dzisiejszej konferencji. Czuje się tym zaszczycona. Zanim przejdę do zagadnienia gospodarstw rodzinnych chciałabym zacząć od przyjrzenia się samemu poszerzeniu Unii Europejskiej.

Uważam, że jeżeli poszerzenie Unii ma okazać się sukcesem to musi dokonywać się na zasadach bardziej partnerskich, opartych na zasadzie zrównoważonego rozwoju, a nie wolnego rynku. Zieloni w Parlamencie Europejskim są zdania, iż obecna strategia forsowana przez Radę i Komisję Europejską jest oparta na jednostronnym, wolnorynkowym podejściu. Większość ciężarów reform strukturalnych oraz skutków otwarcia rynków spada na kraje kandydujące.

W międzyczasie rządy obecnych członków Unii Europejskiej nie marnowały czasu i działały na rzecz wykorzystania możliwości, jakie stwarza poszerzenie Unii dla własnych, narodowych gospodarek. Dobrze świadczy o tym następująca wypowiedź brytyjskiego ministra do spraw konkurencyjności w Europie, który napisał niedawno: „Chcę mieć pewność, że brytyjska gospodarka jest gotowa na przejęcie korzyści, jakie daje rozszerzenie Unii Europejskiej. Rywalizacja ze strony innych państw członkowskich mająca na celu korzyści handlowe i gospodarcze z rozszerzenia będzie zacięta. Aby mieć pewność, że nasz biznes skorzysta jak najwięcej na poszerzeniu Unii musicie być świadomi, jakie stwarza ono możliwości i jak z nich korzystać.”

A co z samymi państwami środkowej i wschodniej Europy. Jakie możliwości im się oferuje? Mówi się im, że muszą bardzo dokładnie dopasować swoje struktury zanim dojdzie do wstąpienia do Unii. Narodowe polityki gospodarcze muszą być dostosowane do strategii zaplanowanej przez Unię, a rynki całkowicie otwarte na zachodnie towary, usługi i inwestycje. Krótko mówiąc oczekuje się, że rządy zrezygnują z kontroli nad własnymi gospodarkami, co w konsekwencji przyniesie upadek wielu małym firmom i gospodarstwom rolnym.

Kiedy zastanawiamy się nad prawdopodobnymi skutkami jakie przyniesie rozszerzenie zasady wolnego handlu na wschód to sensowne wydaje się porównanie tego z układem NAFTA pomiędzy bogatymi Kanadą i Stanami Zjednoczonymi, a krajem o wiele biedniejszym jakim jest Meksyk. Meksykowi również obiecywano wiele korzyści. Rzeczywistość była jednak inna i małe gospodarstwa meksykańskie zostały zrujnowane przez tani import produktów rolnych, pochodzących od dotowanych na wielką skalę producentów zboża z USA.

Uważam, że zamiast forsować globalizacyjną ścieżkę coraz bardziej bezwzględnego wolnego handlu powinniśmy budować Europę silnych regionów, która promuje lokalną produkcję, lokalną konkurencję. Tam gdzie to konieczne należy stopniowo przywracać regionalną ochronę celną przed importem.

Opatrzne skutki neoliberalizmu.

Tak więc nasze zasadnicze zastrzeżenia do warunków rozszerzenia Unii Europejskiej jakie rozważaliśmy uprzednio, polegają na tym, że warunki te oznaczają kontynuację neoliberalnych, wolnorynkowych trendów, które tak bardzo dały się we znaki większości obywateli w środkowej i wschodniej Europie. Doprowadziły one do zwiększenia nierówności, bezrobocia, spadku realnych dochodów i znaczących dysproporcji ekonomicznych pomiędzy poszczególnymi regionami.

Oczywiście nie wszystko, co łączy się z obecnym poszerzeniem Unii Europejskiej jest złe. Na przykład wprowadzenie unijnych przepisów w dziedzinie ochrony środowiska może przynajmniej zahamuje wzrastającą presję na środowisko ze strony wolnego, „dzikiego kapitalizmu”, tak jak miało to miejsce w przypadku niedawnego zatrucia rzeki Tiszy pomiędzy Rumunią i Bułgarią przez australijsko-rumuńską spółkę wydobywczą. Tym niemniej pozostaje faktem, że opieranie procesu rozszerzenia na ślepej wierności neoliberalnym dogmatom ekonomicznym przyniesie prawdopodobnie więcej szkody niż korzyści najbiedniejszym w Europie Środkowo-Wschodniej.

Wspólna Polityka Rolna (WPR) a Europa Środkowo-Wschodnia.

Zacznę tę część mojego wystąpienia od krótkiej analizy tego, co stało się na Łotwie w związku z jej przynależnością do WTO ( Światowej Organizacji Handlu). Łotwa wstąpiła do WTO w roku 1998. Do maja tamtego roku import wieprzowiny wzrósł pięciokrotnie. Rolnicy wezwali do wprowadzenia ceł dla ochrony swoich źródeł utrzymania, WTO dopuszcza takie rozwiązanie, ale na maksimum 200 dni. W rezultacie hodowla zaczęła się odradzać. Jednakże w czerwcu 2000 roku WTO odrzuciła apel o przedłużenie ochrony ponad 200 dni i bariery zostały zlikwidowane. W efekcie tysiące rodzimych producentów zostało doprowadzonych do bankructwa.

Ten sam dogmat wolnego rynku jest w centrum Wspólnej Polityki Rolnej (WPR) Unii Europejskiej. Jest oczywiste, że kontynuacja jakiejkolwiek polityki, która jest podobna do obecnej WPR, z jej naciskiem na tak zwane wydajne rolnictwo, będzie oznaczać proces masowego upadku gospodarstw rolnych i nieuchronną intensyfikację systemu produkcji żywności w krajach, które przystąpią do UE. Słowacja doświadczyła już poważnych problemów w rejonach wiejskich, kiedy lokalny rynek został zalany importem tanich produktów z Unii Europejskiej, szczególnie nabiału. Ceny towarów importowanych przez rolników gwałtownie wzrosły, podczas gdy w tym samym czasie ceny na ich produkty rolne pozostały niezmienione albo spadły.

Wielu producentów, szczególnie w Polsce, ma coraz większe obawy, że nie będzie w stanie sprostać na rynku konkurencji subsydiowanych towarów z Unii, szczególnie, gdy ich własne koszty produkcji wzrosną na skutek wprowadzenia unijnych regulacji. Średnia wielkość gospodarstwa w Polsce to 7 hektarów, takie gospodarstwa po prostu nie są w stanie osiągnąć takich samych, tak zwanych oszczędności skali, jak wielkie, nastawione na intensywne metody produkcji farmy unijne. Gdyby Polska miała postępować według wskazań obecnej Wspólnej Polityki Rolnej, która dyskryminuje małe gospodarstwa na rzecz wielkich, to wtedy według dokonanych obliczeń około 1.200.000 rolników będzie musiało opuścić ziemię aby można było utworzyć nowe, bardziej „wydajne” podmioty gospodarcze.

Czas na radykalne zmiany.

Jeżeli coraz więcej konsumentów, rolników i pracowników zaczyna doświadczać ujemnych stron tych procesów to znaczy, że nadszedł czas by zastanowić się jak zastąpić je całkiem inną alternatywą, która nazwę „lokalizacją”. Będzie ona oznaczać radykalne ograniczenie światowego handlu żywnością i zastąpienie go powrotem do produkcji lokalnej. Takie podejście oparte na zasadzie: „żywność lokalna, rozwiązanie globalne” będzie mieć za cel utrzymanie produkcji znacznie bliżej miejsca konsumpcji i pomoże chronić małe gospodarstwa oraz odbudować lokalne więzi gospodarcze w całej Europie.
Będzie to oznaczać:

1 Stopniowe przywrócenie kontroli importu, aby chronić to co może być produkowane lokalnie przed konkurencją z zagranicy, która mogłaby zagrozić procesowi redywersyfikacji miejscowych systemów rolnych.
2 Ekopodatki, które sprawiłyby, że prawdziwe koszty zniszczenia środowiska, nieprzyjaznych dla środowiska metod produkcji i transportu na duże odległości byłyby zawarte w cenach żywności.
3 Większe wsparcie dla rolników, aby umożliwić im opłacalność produkcji żywności najwyższej jakości przy użyciu metod nie zagrażających środowisku.
4 Zakończenie handlu na wielkie odległości i transportu żywych zwierząt.
5 Nowe regulacje dotyczące konkurencji uniemożliwiające monopolizację rynku przez wielkie koncerny produkujące żywność i sieci supermarketów. Uczciwe ceny dla rolników i konsumentów (zamiast niskich cen dla rolników i wysokich cen dla konsumentów jak to ma miejsce na Zachodzie). Wspomaganie rewitalizacji i zatrudnienia na obszarach wiejskich.
6 Handel na wielkie odległości takimi produktami, które nie mogą być produkowane lokalnie jak np. kawa, herbata, banany musi stosować się do zasady „uczciwego handlu i transportu”. To pierwsze oznacza, że handluje się produktami wytwarzanymi głównie przez małe gospodarstwa rolne za godziwe ceny i przy użyciu przyjaznych dla środowiska metod produkcji. To drugie, że produkuje się tak blisko rynku jak to możliwe aby ograniczyć transport, a więc emisję dwutlenku węgla odpowiedzialnego za zmiany klimatu.
7 Zmianę zasadniczych celów światowego handlu i zasad pomocy tak, aby przyczyniały się do odbudowy bardziej zrównoważonych gospodarek lokalnych i narodowych.

Podsumowanie.

Jest oczywiste, że rozszerzenie na wschód lepszego prawa w dziedzinie socjalnej i w ochronie środowiska, podobnie jak przekazanie technologii i umiejętności ma znaczenie kluczowe dla większej stabilności i bezpieczeństwa całej Europy. Nie mam zamiaru tego kwestionować. Natomiast kwestionuję możliwości wąsko pojętych zasad wolnego handlu jako podstawy obecnego procesu poszerzenia Unii Europejskiej, podstawy która sprawiłaby, że proces przyniósłby pomyślność i rozwój zgodny z naturą w Europie środkowej i wschodniej.

Wybór jest prosty: albo będziemy po prostu brnąć dalej na drodze do coraz bardziej zderegulowanego rynku i inwestycji w Unii Europejskiej, która postrzega siebie tylko jako gigantyczny supermarket dla potencjalnych 500 milionów konsumentów, albo przyjmiemy bardziej śmiałą wizję Europy stabilizacji i współpracy opartej na odbudowie lokalnych gospodarek zarówno na wschodzie jak i na zachodzie. Ja opowiadam się za tym drugim podejściem.