Czy polskie rolnictwo ma przyszłość w Unii Europejskiej?

Wykład w Sejmie, 20.11.01, Sir Julian Rose, ICPPC

Stoją przed nami decyzje wielkiej wagi.

Rolnictwo jest zarówno dla Polski jak i dla Brukseli najtrudniejszym tematem negocjacji dotyczących wstąpienia Polski do Unii Europejskiej. Musimy pamiętać, że warunki na jakich Polska przystąpi do UE zostaną określone w ciągu najbliższych 9-ciu miesięcy. Najważniejsze jest by ten czas wykorzystać na korzyść Polski.

 

Jednej rzeczy UE oczekuje od Polski przede wszystkim – „większej konkurencyjności” polskiego rolnictwa, co w praktyce oznacza upodobnienie do modelu rolnictwa funkcjonującego w innych krajach europejskich. Czyli – mniej rolników, większe gospodarstwa, stosowanie większej ilości środków chemicznych, większe plony, gorsza jakość żywności i mniejsza bioróżnorodność. Oznacza to również otwarcie na „wolny rynek” i globalizacyjną politykę Światowej Organizacji Handlu. To z kolei odda większą władzę nad rolnictwem i wsią w ręce coraz bardziej skupionej i coraz potężniejszej sieci sprzedaży detalicznej w Europie i USA oraz w ręce międzynarodowych przedsiębiorstw agrochemicznych i nasienniczych, co w konsekwencji zmniejszy zdolność rządów do ustanawiania agend państwowych. Dlatego akceptacja Wspólnej Polityki Rolnej UE w jej obecnej, nie zreformowanej postaci oznacza zgodę na zniszczenie małych gospodarstw rolnych i tradycyjnej różnorodności polskiej wsi. I nie ma co do tego wątpliwości.

Unia Europejska jest sygnatariuszem Światowej Organizacji Handlu i zgodnie z Ogólnym Porozumieniem w Sprawie Ceł i Wymiany Handlowej, jest zobligowana do całkowitego zawieszenia dotacji dla produkcji rolnej w ciągu najbliższych 3-4 lat. Dotacje te wypłacane są obecnie w ramach „pierwszego filaru”. Aby kwalifikować się do ich uzyskania polski rząd musi zastosować się do „aquis communautaire” – szczegółowo określonych, wysokich wymagań dla wstąpienia do UE. Tak działo się przez ostatnie 2 lata. Proces ten zmusił polskich rzeźników oraz zakłady przetwórcze do inwestowania w nowe urządzenia i dostosowanie się do nowych norm higieny, odpowiadających wymaganiom UE. W większości przypadków okazało się to niemożliwe i zakłady zostały zamknięte (oczywiście nie uzyskując żadnej rekompensaty finansowej), pozostawiając lukę w lokalnym rynku spożywczym.

Nawet jeżeli Polska byłaby w stanie spełnić wymagane warunki, to jakie byłyby korzyści? Odpowiedź brzmi – żadne. Ponieważ mało prawdopodobne jest, by Unia Europejska chciała udzielić finansowego wsparcia polskiemu rolnictwu w latach 2003/4 (kiedy Polska ma wstąpić do UE). Ostatni raport profesora Alain’a Pouliquen’ea z Narodowego Instytutu Badań Rolniczych (INRA) we Francji, sporządzony na zamówienie UE, głosi: „Nie jest rekomendowane natychmiastowe wprowadzenie pełnych, bezpośrednich wypłat, przynajmniej nie w okresie przejściowym”. W raporcie stwierdzono również, ze nie do przyjęcia jest finansowanie gospodarstw rolnych w ich obecnej postaci, gdyż „nie podnoszą one konkurencyjności rolnictwa krajów Europy Środkowo-Wschodniej do poziomu rolnictwa krajów europejskiej 15-tki”. Zamiast tego raport sugeruje wprowadzanie pomocy finansowej przez wiele lat – wraz z postępami procesu modernizacji. Zgodnie z zasadami „pierwszego filaru” gospodarstwa o powierzchni od 5 do 15 hektarów, prowadzące hodowlę bydła, trzody chlewnej i drobiu lub uprawę zbóż i warzyw nie otrzymają dotacji z UE, pomimo tego będą zobowiązane do wypełnienia wszystkich norm stawianych gospodarstwom otrzymującym dotacje. Dotacje Wspólnej Polityki Rolnej UE, wspierają wielkoobszarowe gospodarstwa rolne – ich wysokość uzależniona jest od powierzchni lub pogłowia w gospodarstwie. Dlatego małe, wielokierunkowe gospodarstwa rolne, zostają pozbawione jakiejkolwiek pomocy. Obecnie 80% środków przeznaczonych na pomoc rolnictwu, trafia do 20% gospodarstw (wielkich gospodarstw monokulturowych). Taka właśnie polityka przyczyniła się do upadku małych gospodarstw rolnych w Wielkiej Brytanii, gdzie od dziesięciu lat, corocznie z prowadzenia gospodarstw rezygnuje 15 000 rolników, zaś zyski rolników prowadzących gospodarstwa zmniejszyły się o 70% w ciągu ostatnich 4 lat.

Wnoszę, że taka polityka doprowadzi do upadku większość polskich rolników – i tego właśnie chce Unia Europejska. Raport zaleca między innymi ustanowienie szeregu przepisów dotyczących przewidywanego „exodusu rolników” ze wsi i potwierdza tym samym poprzednie szacunki UE, według których 1 200 000 polskich rolników będzie musiało porzucić rolnictwo, aby uczynić je konkurencyjnym na rynku UE i na światowym wolnym rynku.

Promocja „wolnego handlu” przyczyniła się do koncentracji zasobów finansowych w rękach nielicznych bogaczy; do pogłębiającej się dysproporcji pomiędzy państwami i w obrębie poszczególnych krajów; do zwiększenia ubóstwa, które nęka większość mieszkańców świata; do przesiedlania rolników i innych osób pracujących w rolnictwie, zwłaszcza w krajach III świata; oraz do promocji zasad niezrównoważonej produkcji i konsumpcji.

Obecnie organizacje pozarządowe w Europie zdają sobie sprawę z tego, że musimy odejść od wyżej wspomnianego modelu. Że musimy chronić różnorodność kulturową, biologiczną, ekonomiczną i społeczną; wprowadzać postępową politykę, której priorytetem będzie lokalna gospodarka i handel; zabezpieczać respektowanie na arenie międzynarodowej prawa pracy oraz praw ekonomicznych, kulturowych, socjalnych oraz żądać przywrócenia niezależności ludzi oraz demokratycznego procesu podejmowania decyzji na poziomie państw i mniejszych jednostek.

Jedynym silnym stanowiskiem politycznym, które warto zająć (jeżeli ciągle bierzemy pod uwagę wstąpienie do UE), jest stanowisko popierające radykalną reformę Wspólnej Polityki Rolnej UE oraz popierające przeniesienie ciężaru pomocy finansowej z dotacji dla produkcji, na rzecz nowych programów pomocy socjalnej i ochrony środowiska. To jest właśnie ów „drugi filar” Wspólnej Polityki Rolnej UE. Wiele krajów dąży do takich właśnie zmian, ale zaakceptowane w 1999 roku w Berlinie warunki nie pozwalają na przeprowadzenie tych reform co najmniej do roku 2006. Polska musi szczególnie wziąć to pod uwagę, gdyż wstąpienie do UE wynegocjowane przed rokiem 2006 niesie ryzyko zniszczenia tych wartości polskiej wsi, które miałyby szansę na uzyskanie wsparcia po roku 2006, oraz spowoduje wzrost bezrobocia!

W dobie złej i przynoszącej szkody globalnej polityki ekologicznej, prowadzonej przez pryzmat zbiorowych interesów wolnego rynku, musimy głośno mówić, że „modele rozwojowe” przynoszą dużo więcej szkód niż „modele nastawione na przetrwanie” oraz, że samowystarczalny rolnik jest najlepszym z możliwych przykładów „przeżyciowego” modelu rolnictwa. Jedynym organem społeczeństwa zdolnym do utrzymania niezależności w dobie nacisków ze strony globalnych korporacji jest niezależna społeczność rolników. Dlatego też na wsi musi zostać przywrócona prawdziwa demokracja.

ICPPC zaleca następujące działania:

1. Całkowity sprzeciw względem obecnych propozycji UE dotyczących rolnictwa, co jest równoznaczne z odmową wstąpienia do UE na warunkach „pierwszego filaru”.
2. Zaproponowanie modelu polityki, który byłby zaakceptowany; zasadniczo zgodnego z innymi krajami reformatorskimi Wspólnej Polityki Rolnej UE – ale z dodatkowymi, ściśle polskimi czynnikami biorącymi pod uwagę szczególne uwarunkowania polskiego rolnictwa.
3. Model ten powinien opierać się na kluczowych punktach Karty 21, jako, że ma ona poparcie większości organizacji związanych z wsią i rolnictwem.
4. Będzie to wymagało sporządzenia planu działania pokazującego jak połączenie produkcji ekologicznej żywności, eko-turystyki, eksploatacji odnawialnych źródeł energii i zróżnicowania jednostek wytwórczych i przetwórczych na mało- i średnioskalowe, może w długoterminowym procesie ożywić gospodarkę wsi oraz przyczynić się do zachowania piękna i różnorodności polskiej wsi.
5. Ochronę rynku przed dotowaną żywnością z importu.
6. Przesunięcie dotacji z węgla na biomasę i inne odnawialne energie.
7. Zainwestowanie (podobnie jak to robią Francuzi) w szeroką edukację konsumentów i lokalną sprzedaż

Jeżeli teraz nie podejmiemy działań w takim właśnie kierunku, to najprawdopodobniej dojdzie do zniszczenia tego, co jest największym atutem Polski. Natomiast powodzenie akcji postawiłoby Polskę w centrum głównych zmian, które ostatecznie przyniosą nieopisane korzyści milionom producentów i konsumentów na całym świecie. Dlatego też decyzje i działania podjęte w ciągu nadchodzących 9 miesięcy mają kluczowe znaczenie dla całej Europy, a nawet sięgają dalej.

Julian Rose, Dyrektor ICPPC
Listopad 2001-11-15