BEZPIECZEŃSTWO ŻYWNOŚCIOWE – MOŻLIWOŚĆ CZY KONIECZNOŚĆ?

 

Tadeusz Piotr Żarski

Stowarzyszenie na Rzecz Zrównoważonego Rozwoju Polski

Rolnictwo to coś więcej niż prowadzenie gospodarstwa. To przede wszystkim ludzie, ich sposób podejścia do uprawy i związek z ziemią, którą uprawiają. Widzimy jak w niektórych krajach drobni rolnicy muszą sprzedawać swoje gospodarstwa. Nie dlartego, że nie potrafili poradzić sobie z nową technologią, lecz dlatego, że zostali uwiklani w koszty opłat licencyjnych związanych z tą technologią.” The People’s Report on GM Crops www.gmjury.org.

Zanieczyszczenie środowiska to stan otaczającej nas natury wynikający z wprowadzenia do powietrza, wody lub gleby a także nagromadzenia na powierzchni ziemi substancji lub energii w takich ilościach lub w takim składzie, że może to ujemnie wpływać na zdrowie człowieka, zwierząt i roślin a także na klimat, glebę i wodę. Może być ono spowodowane przez źródła naturalne, niezależne od człowieka lub antropogeniczne będące wynikiem działalności ludzkiej. Intensywny rozwój przemysłu, urbanizacja, chemizacja rolnictwa a niekiedy zwykła ludzka głupota wynikająca z niewiedzy czy też celowych zamierzonych działań z chęci zysku ( wielkie korporacje chemiczne ) czy przesłanek ideologicznych ( dymiące kominy jako symbol rozwoju gospodarki socjalistycznej), spowodowały, że zanieczyszczenie środowiska osiągnęło w niektórych rejonach świata poziom zastraszający.

Obszary Polski wykorzystywane rolniczo mimo, że wielu próbuje nas przekonywać ze jesteśmy rejonem klęski ekologicznej, nadal pozostały ekologicznie czyste. Wśród wielu czynników, które w istotny sposób mogą wpłynąć na bezpieczeństwo żywnościowe w Polsce zarówno w aspekcie ilościowym jak i przede wszystkim jakościowym jest zagrożenie ze strony upraw roślin transgenicznych, nazywanych skrótowo GMO (od angielskiego określenia Genetically Modyfied Organisms) i produkcji zwierzęcej opartej o pasze pozyskane z tych upraw.

Uwolnienie genetycznie zmodyfikowanych organizmów do środowiska oraz spożywanie żywności pochodzącej z GMO nie mieści się w podstawowych standardach bezpieczeństwa. Zaś konsekwencji działań inżynierii genetycznej nie da się obecnie przewidzieć, jej skutki będą znane dopiero za kilkanaście lat. To, że brakuje dziś twardych dowodów wskazujących na szkodliwość GMO nie oznacza, że nie ma takiego ryzyka. Problemem jest też fakt, że skutki technik inżynierii genetycznej w biologii organizmów żywych są tak skomplikowane, a wiedza naukowa z biochemii roślin nie do końca poznana, że jest całkowicie niemożliwe modelowanie i przewidywania rzeczywistego wpływu modyfikacji genetycznych na zdrowie osób rośliny te uprawiających, zwierząt otrzymujących je, jako paszę czy wreszcie na stan zdrowotny konsumentów.

Działania te mogą spowodować powstanie nowych chorób ludzi, zwierząt i roślin, wytworzyć nowe czynniki alergiczne, epidemiologiczne czy inicjujące procesy nowotworzenia.

Nieuregulowana, cicha i bardzo ekspansyjna działalność grupki przedsiębiorstw biotechnologicznych doprowadziła do zdominowania rynku nasiennego i produkcji pasz i żywności przede wszystkim w USA, ale także w innych rejonach świata w tym także w Europie

. Słyszymy od ich przedstawicieli z działów naukowych i handlowych, że nic nam nie grozi, że wszystko jest skrupulatnie przebadane, a jeżeli wystąpią, to tylko pozytywne skutki tak dla każdego z rolników jak i ostatecznych konsumentów. Ta „przełomowa, rewolucyjna ” technologia pomoże środowisku przez zmniejszanie użycia toksycznych, chemicznych środków ochrony roślin, wzrost plonów, oddalenie widma głodującego świata i generalnie doprowadzi do boomu w rolnictwie. Ponadto biotechnologia w rolnictwie pozwoli na zwiększenie wartości odżywczych i smakowych żywności. W końcu najważniejszym argumentem jest to, ze wszystko jest oparte jest na niczym innym tylko na „dobrej nauce- good science” – której działania przekonają społeczeństwo, że pasze czy żywność GM jest ekwiwalentna lub lepsza niż dotychczasowa.

Jednak obserwacje i publikacje niezwiązanych z lobby biotechnologicznym naukowców pokazują, że większość tych obietnic jest nieprawdziwa, a kontrola działania szkodliwego czy wręcz toksyczności żywności GM czy pasz jest iluzoryczna.

Obszerny przegląd dotyczący możliwości wystąpienia niezamierzonych konsekwencji mutacji wywołanych, transgenezą, które stanowią szczególne ryzyko dla ludzi zawarto w pracy Wilsona 2006. Po pierwsze to zmiany odżywczej wartości lub toksyczność transgenicznej odmiany roślin uprawnych. W tej zmianie mieściłyby się mutacje, które zwiększają poziomy alergenów lub toksyn, (znanych lub jeszcze nieznanych) lub zmieniony poziom składników odżywczych takich jak błonnik, witaminy, mikroelementy lub antyoksydanty.

Drugi rodzaj zmian to te, które mają implikacje ekologiczne, takie jak mutacje, które przekazywane są, poprzez krzyżowanie odmian tradycyjnych z transgenicznymi lub mutacjami, które niekorzystnie wpływają na owady pożyteczne (np. zapylające rośliny), organizmy glebowe lub inne elementy przyrody.

Trzeci rodzaj zmian to te, które mają implikacje dla bezpieczeństwa upraw i hodowli. Te mutacje mogą zmniejszać odporność transgenicznych organizmów na choroby lub atak szkodników lub zmniejszające odporność na suszę lub tolerancję wysokich temperatur. W pewnych warunkach klimatycznych, uprawa transgenicznych odmian niosących takie mutacje mogłaby doprowadzić do nieurodzaju na szeroką skalę. Takie nieurodzaje występowały w przeszłości vide Irlandia. Wywołana przez Phytophthora infestans zaraza ziemniaczana, doprowadziła w XIX w. do śmierci półtora miliona jej mieszkańców z głodu lub chorób będących jego następstwem.

Żywność transgeniczną albo choćby tylko z genetycznie modyfikowanymi składnikami, którą możemy spotkać na półkach sklepowych, powinniśmy rozpoznać po oznakowaniu i znajdującej się tam informacji, często jednak mało czytelnej a już na pewno nierzucającej się w oczy. Na dzień dzisiejszy w UE a więc i w Polsce jest dopuszczonych: pięć odmian bawełny, jako olej bawełniany do użytku w żywności oraz jako dodatki do żywności i pasz, cztery rodzaje rzepaku , do produkcji oleju, oraz jako dodatki do żywności i pasz, soja stosowana w produkcji żywności i pasz, buraki cukrowe, jako dodatki w produkcji żywności (cukier, melasa) oraz dodatki do pasz; dopuszczony w październiku 2007 r., trzynaście odmian kukurydzy stosowanej w produkcji żywności i pasz, kukurydza MON 810 do upraw (we wrześniu 2004 wpisano 17 odmian GM kukurydzy MON 810 do Wspólnotowego Katalogu Nasion, a w grudniu 2005 dopisano 14 dodatkowych odmian tej kukurydzy. Razem daje to 31 odmian genetycznie zmodyfikowanej kukurydzy MON810., oraz w 2010 r. do uprawy ziemniaki Amflora jako odmianę przemysłowa

Zgodnie z unijnym prawem, na produktach zawierających w swoim składzie więcej niż 0, 9% surowców genetycznie zmodyfikowanych, musi widnieć stosowna informacja. W praktyce jednak przepis ten jest nie wykonywany i nie egzekwowany.

Wyjątek stanowią produkty zwierzęce. Żywność wytworzona ze zwierząt karmionych paszą GMO nie musi mieć specjalnego oznakowania. To znaczy, że konsument nie dowie się na przykład, że pije mleko od krowy karmionej przez całe swoje życie genetycznie zmodyfikowaną karmą. Zgodnie z ogólnymi regułami UE o etykietowaniu, Regulacja (WE) Nr 1829/2003 nie wymaga etykietowania produktów takich jak mięso, mleko lub jajka pochodzące od zwierząt karmionych genetycznie zmodyfikowaną paszą lub były traktowane produktami leczniczymi genetycznie zmodyfikowanymi.

W kilku państwach Unii włączając w to Francję, Niemcy, Włochy, Austrię i Węgry sektor spożywczy zamierza wprowadzić oznakowanie „wolne od GMO” na innych zasadach. Np. Francja rozważa dobrowolne oznakowanie „wolne od GMO”, jeśli zawartość modyfikowanych składników w żywności pochodzenia roślinnego będzie nie większa niż 0, 1%, podobnie dla produktów pochodzenia zwierzęcego o ile w ciągu życia nie konsumowały pasz o zawartości surowców GM powyżej 0,1%.

W 2008 roku Bundestag uchwalił możliwość znakowania żywności pochodzenia zwierzęcego informacją, że do ich wytworzenia nie stosowano pasz z roślin genetycznie modyfikowanych, prawo to zatwierdził Bundesrat. W oparciu o to prawo niemiecki konsument naszych płodów rolnych, będzie mógł żądać informacji o produktach pochodzenia zwierzęcego, czy powstały one bez stosowania pasz zawierających surowce GM.

Czy jednak możemy mieć pewność, że żywność pochodzenia roślinnego w naszym kraju, na której etykiecie nie znajdują się żadne informacje o GMO, rzeczywiście nie zawiera modyfikowanych organizmów? Agencja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych przeprowadziła kontrolę żywności pod względem obecności w niej organizmów genetycznie zmodyfikowanych. Co się okazało? Co prawda kontrolerzy nie znaleźli wśród przebadanych artykułów takiego, który zawierałby więcej niż 0, 9% GMO w swoim składzie, ale w 10,5% partii soi i jej pochodnych wykryli zawartość surowców zmodyfikowanych na poziomie niższym, od 0, 9%, ale wyższym niż 0,1%.

Zdecydowana większość soi na polskim rynku to soja GM. Soi używa się powszechnie do pasz dla zwierząt hodowlanych i jako wypełniacza przy produkcji żywności, do produkcji wędlin używa się ekstraktu z białka sojowego, do produkcji słodyczy używa się lecytynę sojową, zatem prawdopodobieństwo spożywania soi GM jest bardzo duże. Trzeba tu dodać, że w niewielkich ilościach na rynku jest dostępna soja niemodyfikowana genetycznie.

Tak Komisja Europejska, jak i decydenci w naszym kraju ignorują ryzyko, jakie niesie za sobą stosowanie w żywieniu zwierząt i ludzi produktów uzyskanych z roślin genetycznie modyfikowanych.

Wbrew wspomniany wyżej faktom Komisja Europejska opierając się na opinii panelu GMO, Europejskiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Żywnościowego (EFSA) systematycznie akceptuje i dopuszcza produkty GM, jako żywność czy pasze dla zwierząt. Nie odbywa się to bez nacisku WTO (Światowej Organizacji Handlu) czy administracji największego wytwórcy GM surowców roślinnych.

Argumenty, którymi posługuje się lobby biotechnologiczne w Polsce i w Europie jak i za oceanem, da się sprowadzić do kilku stwierdzeń, które jak mantrę powtarzają zwolennicy biotechnologii na wszystkich szerokościach geograficznych:

GM nie jest niczym innym jak tylko udoskonaloną, dotychczasową, naturalną metodą hodowli roślin Zwolennicy GM zawsze twierdzili, że GM jest tylko rozszerzeniem naturalnej hodowli roślin. Jest to twierdzenie z gruntu fałszywe jednak trafiające do przekonania osób niezbyt zorientowanych w istocie transgenezy.

Naturalna reprodukcja lub hodowla mogą mieć miejsce tylko w obrębie tych samych lub bliskich gatunków stąd np. koty krzyżują się z kotami, a nie z psami; kukurydza z kukurydzą, a nie z pomidorami czy z rybami. W ten sposób organizmy potomne dziedziczą genomy po rodzicach, a uzyskana informacja trafia do komórek wszystkich części ciała, i jest przekazana z pokolenia na pokolenie w uporządkowany sposób.

Modyfikacje genetyczne mają całkowicie inny charakter. Jest to technika laboratoryjna, która tworzy organizm o zupełnie nowych własnościach poprzez wstawianie sztucznych genów do jego DNA. Te sztuczne wytworzone inserty (transgeny) są utworzone przez łącznie fragmentów DNA, zwykle pochodzących od kilku organizmów takich jak wirusy, bakterie, rośliny czy zwierzęta. Na przykład, w opornej na herbicydy soi wytworzonej w 1996, insert zawiera wirusa roślin- mozaiki kalafiorów, bakterii glebowej i rośliny petunii.

Nikt nie udowodnił, że żywność jest niebezpieczna.

Często twierdzi się, że ludzie konsumują żywność GM w USA i w innych krajach od 15 lat i nie stwierdzono jej szkodliwości, co ma być dowodem, że produkty te są bezpieczne. Jest to jednak twierdzenie naukowo nieuzasadnione. Żywność GM nie jest etykietowana w USA i innych krajach poza Europą, gdzie jest ona powszechnie spożywana a konsumenci nie są monitorowani, co wpływu na ich zdrowie. Dlatego też, jeżeli w tych warunkach dałyby się zaobserwować skutki negatywne to musiałyby mieć charakter masowy a objawy mieć duże nasilenie. Efekty dla zdrowia musiałyby wystąpić natychmiast po spożyciu potrawy, która wiadomo, że jest złożona ze składników GM (tego nie można powiązać z powodu nie etykietowania). Ten rodzaj reakcji występuje przy silnych toksynach.

Objawy musiałyby być charakterystyczne (patognomoniczne), nie występujące przy innych schorzeniach. Jeżeli jednak żywność GM spowodowałyby zwyżkę chorób występujących w danej populacji takich jak alergie pokarmowe lub nowotwory złośliwe, cukrzyca, otyłość, nikt nie jest w stanie ustalić, co jest przyczyną wzrostu ich występowania.

Wykrycie subtelniejszych negatywnych skutków dla zdrowia wymaga czasu, dlatego konieczne jest prowadzenie długotrwałych badań na większych populacjach. Ale jak dotąd żadne takie badania nie zostały wykonane jednak, symptomy, które wskazują, że nie wszystko jest tak dobrze z żywnością GM w królestwie GMO tj. USA. Sprawozdania Centrum Kontroli Chorób (CDC) pokazują, że związane z jedzeniem zachorowania m in. otyłość, cukrzyca, alergie pokarmowe, w populacji amerykańskiej zwiększyły się 2-10 -razy w latach od 1994 (tj. tuż przed komercjalizacją żywności GM) a czasami współczesnymi. Czy ma to związek z żywnością GM? Nikt nie wie, gdyż badania na ludziach nie zostały zrobione a jest to niemożliwe, ponieważ żywność ta nie jest etykietowana.

Brak jednoznacznie szkodliwych efektów stosowania pasz GM u zwierząt laboratoryjnych i hodowlanych

Zwierzęta gospodarskie są żywione paszami GM od wielu lat. Czy ma to znaczyć, że GM pasze są bezpieczne dla zwierząt i ludzi? Na pewno nie, znaczy to jednak, że skutki dla zdrowia i ich produkcji nie ujawniają się natychmiast. Jednak badania wykonane na zwierzętach laboratoryjnych nie są aż tak optymistyczne.

Czy badania żywieniowe na zwierzętach stanowią model pozwalający na wychwycenie potencjalnych problemów dla zdrowia ludzi, którzy jedzą żywność GM?

Tak. Suplementy oraz nowe leki przeznaczone dla ludzi muszą, by wstępnie przebadane na myszach lub szczurach lub innych zwierzętach laboratoryjnych. O ile nie ma dziś twardych dowodów na szkodliwe dla zdrowia skutki modyfikacji genetycznych żywności, staje się coraz bardziej oczywiste, że technologia upraw GMO niesie skutki nieobojętne dla zdrowia. Rośliny HT oporne na herbicydy totalne są traktowane nimi w trakcie wegetacji w celu likwidacji konkurencyjnych chwastów. Substancje czynne wystepujące w tych preparatach ( glifosat, glufosynat ) a przede wszystkim dodatki technologiczne np. poliethoksylotallowamina (POEA) wykazują dzialanie toksuczne na zarodki i organizmy zwierząt wyższych a także na hodowle komórek ludzkich i funkcje endokrynne.

Poprzez zwiększenie areału upraw GMO i wzrost plonów zlikwidujemy głód na świecie

Nie jest prawdą, że poprzez uprawę roślin GM uzyskamy większe polny. Już w samych założeniach modyfikacji genetycznych roślin uprawnych nie prowadzono modyfikacji w tym kierunku. Wyniki oceny wskaźników plonu i zysków w uprawach tych roślin w USA wskazują na coś zupełnie innego. Rośliny GM nie dają wyższych plonów, a biorąc pod uwagę koszty uprawy nie przynoszą spodziewanych zysków. Uprawy roślin GM zamiast przyczyniać się do rozwiązania problemu głodu na świecie, dodatkowo powodują jego pogłębienie. Rzeczywisty problem głodu nie tkwi w braku żywności; na świecie produkuje się ją w wystarczającej ilości. Głód jest wynikiem niewłaściwej polityki rolnej i niewłaściwej dystrybucji żywności.

Rolnicy mają mozliwość wyboru rodzaju wysiewanego ziarna na swoich polach

Genetycznie modyfikowane rośliny uprawne maja negatywny wpływ na rodzinnych rolników. Genetycznie modyfikowane nasiona są droższe, chociaż mogą być mniej wydajne. 40 poletek doświadczalnych założonych w roku 1999 wykazało, że soja odporna na herbicyd Roundup(soja Roundup Ready) była o 4% mniej wydajna od odmian nie modyfikowanych genetycznie.

Chemical and Engineering News już w 1999 roku podały, że korporacje DuPont i Monsanto posiadają razem 73% firm zajmujących się nasionami kukurydzy w Stanach Zjednoczonych. Natomiast Novartis, Dow i Cargill posiadają większość firm z pozostałych 27%. W obliczu takiej sytuacji, rolnicy maja niewiele miejsc do wyboru w celu posiania i sadzenia roślin wolnych od GMO, co przedstwia poniższa rycina

. Jeżeli zezwolimy na uprawy roślin GM w Polsce sytuacja ta będzie dotyczyła także naszych rolników.

Dla rolników uprawiających kukurydzę w USA, część dochodu brutto wydanego na nasiona i środki chemiczne wzrosła od 9.5% w 1975 roku do 16.9% w roku 1997. Dla rolników uprawiających soję nakłady te wzrosły od 10.8% do 16.3%. Ponad 30 patentów zostało wydanych dla technologii typu Terminator and Triator, która zaprojektowana została tak aby produkować rośliny uprawne, które wytwarzają niepłodne nasiona, powodując tym samym pełne uzależnienie rolników od korporacji biotechnologicznych i chemicznych oraz powstrzymując ich od zachowywania własnych nasion siewnych. Technologia inżynierii genetycznej jest najbardziej zachłanną i szkodliwą dla środowiska. Rolnicy, którzy sadzą rośliny uprawne modyfikowane genetycznie muszą podpisywać zgodę pozwalającą korporacjom biotechnologicznym na całkowity wgląd w gospodarstwa rolne.Rolnicy nie zakupują zbóż- oni tylko dzierżawią prawo do ich uprawiania.

Natomiast rolnicy, którzy zachowali własne zboża , stają się przedmiotem procesów sądowych i szykan ze strony korporacji biotechnologicznych. Rolnicy, których rośliny uprawne zostały przypadkowo zanieczyszczone poprzez zapylenie pyłkiem z roślin genetycznie zmodyfikowanych, są podejrzewani i oskarżeni o przechowywanie nasion GE bez wcześniejszego podpisania zgody. Rolnicy są w efekcie narażani na bezprecedensowe ekonomiczne i ekologiczne ryzyko mogą być odpowiedzialni za zanieczyszczenie sąsiednich organicznych upraw i innych niezmodyfikowanych genetycznie upraw poprzez przenoszony wiatrem pyłek kwiatowy.

Genetyczne zanieczyszczenie jest kolejną nieoczekiwaną konsekwencją technologii inżynierii genetycznej, szczególnie dla wiatropylnych i owadopylnych roślin takich jak kukurydza, rzepak canola, ziemniaki i dynia. Przenoszony z wiatrem pyłek jest ogromnym problemem dla rolników organicznych ponieważ inżynieria genetyczna jest zakazana przez wszystkie organiczne standardy na całym świecie, a konsumenci oczekują, że żywność organiczna pozbawiona jest zmodyfikowanych genetycznie składników.

Kłopoty z żywnością produkowaną na bazie roślin modyfikowanych genetycznie, to problem natury politycznej i gospodarczej. Przywołane powyżej argumenty dotyczące ograniczenia suwerenności żywieniowej są kluczem do zrozumienia, w którym miejscu przebiega jedna z najważniejszych linii frontu między firmami biotechnologicznymi i zwolennikami GMO a tradycyjnym rolnictwem wytwarzającym żywność o udowodnionej jakości, bezpieczną dla zdrowia i w nie zmniejszonej ilości. Uprawa roślin nie modyfikowanych może okazać się ogromna szansą ekonomiczną dla rolników i wytwórców żywności wolnej od GMO, ponieważ cały świat domaga się produktów niemodyfikowanych.

Błędna polityka rządow wielu państw i działania lobby agrobiznesu powodują to, że produkcja rolnicza nastwiona jest na wytworzenie dużej masy produktu rzucanej na rynki towarowe co staje się ważniejsze niż nakarmienie głodujących

Olbrzymi szum medialny otaczający biotechnologię zaciemnił podstawowe fakty dotyczące zagrożeń wynikających z jej wprowadzenia do praktyki. Większość roślin GM jest przeznaczana na paszę, która jak dotąd nie jest sprawdzona pod względem toksykologicznym lub jako materiał do produkcji biopaliw w krajach bogatych. Technologia ta jest zdominowana przez międzynarodowe firmy kontrolujące dostawy nasion w skali całego świata zainteresowane sprzedażą swoich środków ochrony roślin, wpływające na cenę nasion siewnych a jednocześnie eliminujących drobnych producentów rolnych.

Dziś Unia Europejska cierpi na nadmiar żywności pochodzącej głównie z dużych, wielkoobszarowych farm, gdzie stosuje się duże ilości nawozów sztucznych, środków ochrony roślin oraz genetycznie modyfikowanych roślin. Uprawa roślin w tych farmach niszczy potencjał biologiczny gleb (degradacja naturalnej bioróżnorodności), co obniża możliwości produkcji wysokiej jakościowo żywności.. Regeneracja tych gleb pod kątem możliwości powrotu do produkcji żywności o najwyższej jakości jest długotrwała i wymaga wielkich nakładów finansowych. Kraje wysoko rozwinięte gospodarczo, mające nadprodukcję żywności, poszukują żywności o najwyższej jakości pochodzącej z ekstensywnej produkcji rolnej prowadzonej na glebach o niezniszczonym potencjale biologicznym tych gleb. To wielka szansa dla Polski. Nasza wieś stanowi ewenement w UE pod względem dobrego stanu biologicznego gleb rolnych. Z uwagi na rodzimą bioróżnorodność może być na nich produkowana żywność najwyższej jakości, która jest gwarancją wysokich cen na rynkach międzynarodowych.

Polskie rolnictwo, jako rolnictwo rozdrobnione i cechujące się tradycyjną formą prowadzonych upraw może być szczególnie narażone na konsekwencje wobec braku kompletnych przepisów dotyczących koegzystencji oraz odszkodowań za szkody powstałe w wyniku upraw roślin transgenicznych tym bardziej, że nowa ustawa o GMO kwestii tych jednoznacznie nie rozstrzyga.

Wprowadzenie do obrotu i uprawy roślin GMO na teren Polski zagraża rozwojowi polskiego rolnictwa i eksportowi produktów rolnych. Tradycyjne gatunki i stare odmiany roślin to nasze bogactwo biologiczne, które Polska wniosła do zubożonej przyrodniczo poprzez masowe stosowanie chemizacji rolnictwa zachodniej Europy. Uprawy roślin tradycyjnych, wcale nie o niższych plonach, a o wysokich walorach smakowych, spowodowały, że Polska stała się europejskim zagłębiem zdrowej żywności. Również żywność pochodzenia zwierzęcego uzyskiwana w oparciu o żywienie tradycyjnymi paszami jest poszukiwana na rynkach europejskich. Polska żywność uzyskiwana tradycyjnymi formami upraw jest o wiele zdrowsza niż uzyskiwana w warunkach rolnictwa ekologicznego zachodniej Europy. Konkurentom zagranicznym może wręcz zależeć na wymuszeniu na Polsce zgody na uprawy GMO, aby podważyć nasz atut czystej ekologicznie i genetycznie żywności. Wreszcie argument społecznie najważniejszy: wprowadzenie GMO, zwiększające zyski koncernom amerykańskim i grupce naszych „przemysłowych” rolników, byłoby sprzeczne z dalekowzrocznym interesem polskiego rolnictwa i przemysłu spożywczego. Rezultatem tego byłoby przyspieszone bankructwo setek tysięcy drobnych rolników, a więc szybki wzrost bezrobocia.( Tomiałojć 2005}