Genetycznie zmodyfikowane organizmy zagrożeniem dla polskiej wsi, rolnictwa, zdrowia i środowiska.

Świat jest niebezpiecznym miejscem nie z powodu tych, którzy czynią zło, ale z powodu tych, którzy na to patrzą i nie czynią nic.
Albert Einstein

Stanisław K. Wiąckowski

 

Komisarze UE pod naciskiem przemysłu, głównie koncernu Monsanto wciąż promują uprawy roślin GM, zmuszając do uległości kraje, które tego nie chcą. Monsanto będący głównym motorem światowej biotechnologii pozywa do sądu Francję i Niemcy za zakaz takich upraw. Warto więc poznać bliżej ten koncern. Ma on wyjątkowo dużo na sumieniu: korupcją na wyjątkową skalę i kompletny brak odpowiedzialności za swoje czyny. Jest to producent na wielką skalę najniebezpieczniejszych produktów naszych czasów jak polichlorowane bnifenyle (PCB), które praktycznie skaziły całą planetę, ograniczając wielu gatunkom normalne warunki rozwoju.

Najlepiej przedstawiła ten koncern francuska dziennikarka Marie Monique Robin swoim bestsellerze „Życie według Monsanto”. Napisała, że gdy w komputerze kliknęła słowo Monsanto to wyświetliło się 7 milionów pozycji, gdy dodała do tego słowo zanieczyszczenie to 346 000, gdy dodała kryminalny to 165 000, gdy korupcja to 129 000 a gdy dodała manipulacja danymi naukowymi – 115 000 trafień.

Szczególną sławę zdobyło Monsanto swoją działalnością w miasteczku Anniston w stanie Alabama, zamieszkałym głównie przez murzynów. Na skutek wieloletniej zupełnie bezkarnej działalności skażającej na wielką skalę środowisko: wody, gleby i powietrze doprowadziło do wielu chorób i do śmierci tysiące osób. W latach 1929 – 1971, Monsanto wyprodukowało tu 308 tysięcy ton PCB, w tym 27 ton wyemitowano do atmosfery, 810 ton spuszczono do kanalizacji i 32 tys ton skażonych odpadów magazynowano na pod gołym niebem w samym sercu murzyńskiej dzielnicy miasta. Po trwających blisko pół wieku cierpieniach, większość czarnej ludności miasteczka zmusiła Monsanto do zapłaty odszkodowania 700 milionów dolarów. Z oskarżeniem wystąpiło 21 749 osób. Byli to głównie przedstawiciele rodzin wnoszących o odszkodowanie. Większość tych, którzy mieli do tego prawo już nie żyła a sporo nie mogło wystąpić z oskarżeniem z braku 1000 dolarów, na badania krwi i tkanki tłuszczowej na obecność PCB. Mimo, tego nikt nie został aresztowany ani skazany. Jak widać prawo w systemie globalnym jest surowe tylko dla biednych ale chroni bogatych przestępców. Nie przywróciło to jednak życia tysiącom mieszkańców Anniston. Oczekiwano całkowitej likwidacji firmy i wyroku dożywotniego więzienia dla wielu z jej członków.

W dniu 31 października 1977 roku produkcja PCB w USA została ostatecznie zakazana. Niestety nie zakazano jej w Wielkiej Brytanii, gdzie spółka miała filię w Newport, w Walii, ani we Francji w Niemczech czy w Hiszpanii.

W 1960 roku 1300 osób w Japonii na wyspie Kyushu, którzy zjedli olej skażony PCB zostało dotkniętych chorobą, którą nazwano Yusho. Podjęto wtedy długoterminowe badania, które wykazały, że dzieci urodzone przez matki skażone w trakcie ciąży, cechował wysoki stopień śmiertelności. To samo dotknęło 2000 osób które zostały skażone na Tajwanie w 1979 roku w podobny sposób jak ich japońscy sąsiedzi. Podobne dramaty zdarzały się u amatorów ryb łowionych z jeziora Michigan czy z zatoki Hudson. Jak z tego wynika PCB skaziły całą planetę od Arktyki do Antarktydy.

Trzeba przypomnieć tu także historię negatywnego działania, niesławnej pamięci pestycydu produkowanego na zlecenie Pentagonu przez Monsanto znanego na świecie jako czynnik pomarańczowy. Herbicydy (2,4D i 2,4,5T) służyły do ogołacania z liści wietnamskiej dżungli a dioksyna działała zabójczo na setki tysięcy cywilów i żołnierzy. Jeszcze dzisiaj, dwadzieścia kilka lat po wojnie we Wietnamie, u weteranów wojsk USA, którzy tam walczyli znajduje się dioksyny w ich nasieniu, a u ich dzieci osłabienie systemu immunologicznego, nadmierną wrażliwość na chemikalia, astmę, i choroby nowotworowe. Lekarze francuscy oceniają, że około 150 tys wietnamskich dzieci urodziło się z wadami, a liczbę chorych ocenia się na 800 tys.

Sprawcy tych tragedii doskonale zdawali sobie sprawę jakie będą skutki tych działań, nigdy nie okazali współczucia swoim ofiarom, nie przeprosili, ani nie mieli żadnych wyrzutów sumienia. Teraz ci sami ludzie z tego samego koncernu próbują zawłaszczyć całą planetę dla zysków kosztem naiwnych ludzi, którzy często z trudem muszą walczyć o przetrwanie. Ujawnianie tej rzeczy-wistości jest konieczne aby uwrażliwić opinię społeczną, uświadomić z kim mają do czynienia, jakie siły te działania wspierają i jak się przed tym bronić.

UE powinna zrewidować swoją obecność w Międzynarodowej Organizacji Handlu i ograniczyć nieuczciwe praktyki zmuszające do upraw roślin GM. Przecież jest rzeczą naturalna, że nie zezwala się na wolny handel np. jadowitymi zwierzętami np. czarną mambą choć z pewnością znalazłby się herpetolog, który chciałby ją mieć. GMO aktywnie się rozmnażają i rozprzestrzeniają. Raz uwolnione nie mogą już być zatrzymane. Jest to więc zagrożenie nieodwracalne. Może mieć negatywny wpływ na miliony istnień w przyrodzie. Handel nie zawsze może być wolny ale zawsze musi być uczciwy. Nie może służyć tylko interesom USA ale wszystkim należącym do niej państwom.

Jeszcze do niedawna społeczeństwa krajów obozu socjalistycznego marzyły o zmianie ustroju. Powszechnie sądzono, że kapitalizm to ustrój ludzi dobrobytu, do którego każdy chciałby trafić. Rzeczywistość coraz bardziej rozczarowuje. Okazuje się, że jest to raj tylko dla ludzi bardzo bogatych. Społeczeństwo zaczyna się bardzo powoli orientować co się dzieje. Wielki przemysł i wielka finansjera także zdaje sobie sprawę, że ich panowanie może zostać w ustroju demokratycznym ograniczone i coraz częściej dokonuje prób wprowadzania autorytarnego porządku. Dowodzą tego bardzo liczne praktyki jak próby wywołać pandemię, działania tzw. kodeksu alimentarius, który chce mam zabronić dostępu do witamin i ziół leczniczych czy np. aresztowania ludzi, którzy wyleczyli się z raka (około 100 00) w Meksyku i chcieli o tym informować.

Do takich praktyk należą tez działania koncernów, które chcą opanować cały rynek produkcji żywności na świecie. Na skutek masowej reklamy łudzi się bezkarnie łudzi kłamliwymi obietnicami, które jak już wykazały fakty w ciągu tego kilkunastu letniego eksperymentu nie znalazły pokrycia w faktach. Konieczne trzeba zrozumieć na czym polega pułapka przed która rolnicy jeśli chcą przetrwać, musza się bronić.

Prezes Monsanto, Robert Shapiro wpadł na pomysł, by podpisywać umowę o użytkowaniu technologii z każdym kupującym nasiona roślin GM farmerem amerykańskim. Umowa przewidywała „opłatę technologiczną” na początku ustaloną na 5, a potem na 6,5 dolara od akra (0,4 ha), a przede wszystkim zobowiązanie do nie wysiewania części zebranego ziarna w roku następnym. Do tego dochodzi klauzula zmuszająca „klientów” do stosowania wyłącznie Roundupu Monsanto. Warunki umowy, podpisywanej przymusowo, są drakońskie: rolnicy, którzy je naruszają muszą zapłacić ogromne odszkodowanie, pod groźbą pozwu sądowego.

Rolnicy, którzy kupują nasiona roślin GM uzależniają się od korporacji. Ziarno to trzeba kupować co roku od producenta i nie wolno wysiewać ziaren zebranych z własnych upraw. Nawet za obecność na polu roślin GM, które przedostały się wbrew woli rolnika na jego teren zmusza się go do płacenia tantiem licencyjnych. Choć uczciwie oceniając, powinien on dostać wysokie odszkodowanie za zanieczyszczenia genetyczne roślin na jego polu. Uzależnianie rolników od wielkich korporacji zubaża równocześnie różnorodność bezcennego zasobu nasion w przyrodzie, którego najlepszymi opiekunami są drobni rolnicy. Ziarna soi GM nie mogą być ponownie wysiewane. Są one chronione amerykańskimi patentami nr 4 535 060, 4 940 835, 5 633 435 i 5 530 196.

Firma nie sprzedaje ziarna, ale wynajmuje je na okres jednego sezonu, i pozostaje jego właścicielem. Do pilnowania aby drakonska umowa z rolnikami była realizowana w interesie Monsanto, firma zaangażowała Agencję Detektywistyczną Pinkertona. Monsanto płaci jej za sprawdzanie pól uprawnych i wyłapywanie “oszustów”. W razie potrzeby nakłania do donosicielstwa – firma uruchomiła „zielony numer”, pod którym każdy może zadenuncjować swojego sąsiada. Gen wprowadzony do rośliny należy do Monsanto i kiedy rolnik używa go w następnym zbiorze, to popełnie przestępstwo” Od 1998 roku firma z Saint Louis prowadzi istne polowania na czarownice na amerykańskich preriach, co skutkuje „tysiącami dochodzeń, setkami procesów, i „licznymi upadłościami”. W 1998 r. 475 spraw dotyczyło „piractwa nasiennego”, W rzeczywistości liczby te przedstawiają widoczną część góry lodowej, ponieważ dotyczą jedynie rzadkich przypadków, które znalazły finał w sądzie. Większość atakowanych rolników, najczęściej niesłusznie, wolała zawrzeć ugodę, obawiając się wysokich kosztów, które musieliby ponieść, procesując się z Monsanto. Roczny budżet Monsanto na prowadzenie „dochodzeń” wynosi 10 milionów dolarów, a zajmuje się nimi siedemdziesiąt pięć osób.

Kontrola interesów Monsanto według relacji świadków wygląda następujaco. Agent Pinkertona, dzwoni do drzwi, często w towarzystwie policji. Żąda pokazania faktur na zakup ziarna i herbicydów, wymaga udania się na pole, gdzie pobiera próbki roślin i robi zdjęcia. Wypowiedzi mają charakter groźby i nierzadko są brutalne. Czasami jednak nikt nie odwiedza rolnika, a ten otrzymuje wezwanie do sądu na podstawie sporządzonego dossier, które zawiera zdjęcia rolnicze i analizy roślin pobranych bez wiedzy rolnika z jego pola. Nie jest rzadkim przypadkiem, że zaatakowany w ten sposób rolnik nigdy nie podpisywał żadnej „umowy o korzystaniu z technologii” ponieważ hurtownik sprzedający mu nasiona nawet mu o tym nie wspomniał, bądź też podpisał bez czytania. Tak było w przypadku Homana McFarlinga, rolnika z Missouri pozwanego do sądu w 2000 r. za „zatrzymanie nasion soi RR”. W pierwszej instancji został skazany na zapłacenie pięciokrotnej wartości odłożonego ziarna, czyli 780 000 dolarów, zgodnie z tym na co opiewawała „umowa”, której podpisania sobie nie przypominał, i po której zaginął wszelki ślad. Inni byli skazywani, choć nie mieli pojęcia, że uprawiali rośliny GM!

Polski rolnik musi żrozumie na czym polega pulapka. Koncerny nie sprzedają ale wypożyczają za pieniądze swoje wprowadzone do rośliny geny. Nie może być mowy o zatrzymaniu części plonu do pożniejszego zasiewu.Trzeba oddać wszystko, a potem wydzierżawić na nowo. Perfidna praktyka polega na tym, że najpierw się nielegalnie takie ziano wprowadza i zanieczyszcza uprawy w polu przy kompletnej bierności władz, a potem na mocy międzynarodowych ustaleń upomina się o swoją własność i kasuje za prawa do wartości intelektualnej.

W Ameryce Północnej skażenie GMO spowodowało, iż wszyscy ugrzęźli w „bagnie sporów”. Dotyczy to wszystkich poziomów działalności: rolników, hodowców, dystrybutorów, konsumentów i przedsiębiorstw biotechnolo-gicznych. Wartoby się zastanowić czy polscy rolnicy zdają sobie z tego sprawę co ich czeka jeśli Rząd i Sejm zafundują im takie piekło.

Pomimo, zapewnień koncernów, plony upraw GM nie zostały zwiększone w porównaniu do upraw konwencjonalnych ani też nie były lepszej jakości. Wykazano to zarówno w USA jak i w wielu innych krajach jak: Brazylia, Paragwaj, Australia, Indie, Indonezja, Argentyna, Meksyk, Columbia i Afryka. Ministerstwo Ochrony Środowiska Paragwaju stwierdziło, że gorący klimat nie sprzyja soji GM z tolerancją na herbicyd Roundup, spowodowało to wysokie straty rzędu 60-90%. To samo w Indiach gdzie 200 000 oszukanych farmerów popełniło samobójstwo. Panowie posłowie nie mając pojęcia o zagrożeniu przygotowali ustawę która otwiera Polske na GMO Na rządzących spoczywa obrzymia odpowiedzialność. Za ignorancję zapłaci całe społeczęństwo

Generalnie podważa się wydajność małych gospodarstw co jest niezgodne w prawdą. Faktem jest, że w globalnym modelu jest lepsza oszczędność pracy ale nie wydajność z hektara czy wydajność energetyczna czy wreszcie jakość zdrowotna pokarmów produkowanych przez globalne rolnictwo. Oszczędność pracy uzyskuje się dzięki ogromnym nakładom na traktory, kombajny a wcale nie z większą wydajnością z ziemi. Produkuje się przy tym masowo bezrobocie, które staje się ogromnym problemem.

Uprawy roślin GM w systemie globalnym to monokultury na olbrzymich obszarach. Specjaliści przyznają jednogłośnie, że istnieje odwrotnie proporcjonalna zależność co do wielkości farmy i jej faktycznej wydajności. W USA małe farmy wytwarzają ponad 10 razy więcej na akr niż duże, a w Ugandzie czy Syrii kilkanaście razy więcej. W systemie globalnym ogromne nakłady na transport na duże odległości, czynią ten system skrajnie kapitało i energochłonnym. Jeżeli porównamy produkcję kukurydzy w USA i w Meksyku, gdzie stosuje się jedynie pracę rąk, okazuje się, że biorąc pod uwagę zużycie energii, wydajność jest w Meksyku prawie 50 razy większa niż w USA a można by to wiele razy pomnożyć, przy użyciu zwierząt pociągowych. Koń to wyjątkowo tani robotnik, który nie wie co to strajk, nie wymaga kosztownych części zamiennych, ani ropy naftowej, żywi się trawą i produkuje nawóz, który pomaga zwiększyć wydajność z hektara.

Produkcja globalna wcale nie jest tańsza. Jest to mit oparty na kłamliwej analizie statystyk ekonomicznych. Scentralizowany system wymaga rozwinięcia kosztownego transportu na olbrzymie odległości. Czy to jest ekonomiczne?. Wystarczy przyjrzeć się np. problemowi mleka na terenie Wielkiej Brytanii. W 1996 roku import mleka w tym kraju wyniósł 114 000 ton. Czy działo się to dlatego, że brytyjscy rolnicy nie byli w stanie zaspokoić krajowego popytu na mleko?. Z pewnością nie, ponieważ w tym samym roku wyeksportowali 119 000 ton mleka. Powstaje pytanie kto ponosi koszty transportu takiego ekonomicznego bezsensu?. Zwolennicy wolnego handlu nie wmówią nam, ze flotylle statków, ciężarówek i samolotów przewożących te same produkty często w przeciwnych kierunkach, prowadzą do poprawy ekonomicznej wydajności.

Amerykański Departament Transportu szacuje, że każdego roku produkty rolne i spożywcze pokonują odległość 566 miliardów tonomil nie wliczając w to importu i eksportu towarów. Produkty, które w USA trafiają na przeciętny talerz, pokonują średnio 2 400 kilometrów. Badania niemieckie wykazały, że 1 kubek jogurtu zawierał składniki pochodzące z 4 różnych krajów, które w sumie przebyły drogę 1000 km.

Warto przypomnieć, że w USA w 1910 r 41% z wydanych na zakup żywności środków trafiło do rolników, 15% do producentów maszyn i innych produktów im potrzebnych a 44% do supermarketów. Do roku 1990 te proporcje się dramatycznie zmieniły: udział producentów sprzętu wzrósł do 24%, działania marketingowe pochłonęły 67% a udział rolników w zysku spadł do 9%. Wydawałoby się, że w produkcji żywności najważniejsi są rolnicy a najlepsza żywność to produkty świeże a nie te zrywane przed-wcześnie i podróżujące tysiące kilometrów po świecie.

Uprawy roślin GM wymagają nie mniej ale więcej pestycydów zwłaszcza w ocenie kilkuletnim. Dr Charles Benbrook (2001, 2004) wykorzystując dane Ministerstwa Rolnictwa USA wykazał, że zużycie pestycydów i herbicydów na 222 mln ha uprawy GM soi, kukurydzy i bawełny w latach 1996 – 2004, było większe w porównaniu do upraw tradycyjnych o 22,7 tys ton. Potwierdzono to także w Brazylii, w Chinach, w Indiach, w Argentynie, Meksyku, Columbii, Australii, Oceanii i w Afryce. W Brazylii porównując lata 2000-2004 zużyto 95% więcej herbicydu Roundup i o 29,8% więcej innych herbicydów.

Wielkie korporacje obiecywały wiele korzyści dla środowiska. Okazało się że stosowany masowo preparat Roundup jest toksyczny dla wszystkich dziko żyjących roślin, zwierząt i człowieka, na olbrzymim obszarze liczącym setki milionów hektarów. W Kalifornii glifosat składnik aktywny tego herbicydu jest trzecim najbardziej częstym powodem zatrucia i chorób powodowanych wśród rolników. Ten preparat zawiera składnik zabójczy dla komórek ludzkich szczególnie dzieci w okresie płodowym a także dla komórek łożyska i pępowiny i to w stężeniach wielokrotnie mniejszych niż stosowane w warunkach polowych.

Rośliny GM w 25% zaopatrzono w toksyczne białko produkowane przez bakterię Bacilus thuringiensis Berl. Jednak ta toksyna nie działa selektywnie tylko na gąsienice szkodnika danej rośliny, ale jest toksyczna dla wiele gatunków w środowisku. Wprowadzenie toksyn do tkanek roślinnych, które mają być zjadane przez ludzi i zwierzęta jest pomysłem makabrycznym. Toksyny wyeliminowały wszystkich naturalnych sojuszników człowieka jak: pasożytnicze błonkówki, złotooki, pszczoły, organizmy glebowe, a nawet ptaki, które zjadały gąsienice.

Szczególnie niepokojącym faktem jest zjawisko nazwane: ”bees colony colapse disorder”. W 24 Stanach i niektórych prowincjach Kanady a także w innych krajach gdzie są uprawy roślin GM, ocenia się ich ubytek o 50 – 90%.

Warto przypomnieć słynną wypowiedz Einsteina, „jeśli pszczoły znikną z powierzchni Ziemi, człowiek przeżyje je zaledwie o kilka lat. Nie ma pszczół, nie ma zapylania, nie ma roślin, nie ma zwierząt, nie ma człowieka” Na ten temat prowadzi się wiele badań na całym świecie jak np. w USA, Anglji, Niemczech i innych krajach.

Pomysły biotechnologów handlowców, finansistów, są chore. Nie rozumieją oni, ze bez pszczół nie ma rolnictwa. Uprawy roślin GM przypomnaja cmentarz. Wszystko jest tam martwe a egzystuje tylko jedna roślina , która jest celem produkcji i to wyposażona w co najmniej 2 toksyny

Nowsze badania wykazały, że na setki próbek roślin z Bt wiele z nich nie zawierało toksycznego białka, wiele zawierało go bardzo mało (prawie 10 krotnie mniej niż zapewniało Monsanto ale sporadyczne zawierały toksyczne białko w bardzo dużej liczbie setki razy większej niż pozostałe. Badania przeprowadzone na Węgrzech wykazały, że mogą być przekroczone dawki preparattu Decis z Bt od 1500 – 2000 razy. Tłumaczy to znakomicie dlaczego kukurydza czy bawełna z Bt, które miały chronić przed szkodnikami w 100% zawiodły np. w Indiach, Indonezji, Chinach, czy Hiszpanii, dlaczego tak szybko pojawiły się super szkodniki odporne na toksyczne białko i dlaczego dochodzi do śmierci wielu dużych zwierząt jak krowy w Niemczech czy owce w Indiach.

Genetycznie Modyfikowane Organizmy odporne na herbicydy czy pestycydy mogą prowadzić do coraz większej sterylizacji środowiska. Powstaną nowe super szkodniki czy super chwasty, z którymi będzie coraz trudniej walczyć. Na świecie znamy już 37 gatunków takich superchwastów a w Stanach Zjednoczonych jest już co najmniej 20 np.: Amaranthus palmeri, A. rudis, Ambrosia artemisifolia, Erigeron canadensis, Lolium multiflorum i L. rigidum, Agrostis stolonifera. Tylko jeden z nich przymiotno kanadyjskie (Erigeron canadensis) w ciągu 5 lat od 2001 roku do 2006 rozprzestrzenił się na terenie 13 stanów (Delaware, Tennessee, Indiana, Maryland, Missouri, New Jersey, Ohio, Arkansas, Missisipi, North Karolina, Nebraska, Kalifornia, Pensylwania) na powierzchni 5-krotnie większej od powierzchni Polski, zamieszkałej przez 3-krotnie większą liczbę ludności. Aktualnie teren, w którym masowo występuje przymiotno obejmuje już 17 Stanów.

Obecnie Południowe Stany Żjednoczone (Georgia, Południowa i Północna Karolina, Arkansas, Tennessee, Kentucky i Missouri) nawiedziła prawdziwa eksplozja ekologiczna innego superchwastu. Pig weed (Amaranthus palmeri) toleruje bez trudu przereklamowany „herbicyd Roundup” Farmerzy szukają rozpaczliwie skutecznego herbicydu, część z nich próbuje nawet odchwaszczać ręcznie. Spora część przechodzi z powrotem na soję i bawełnę niemodyfikowaną. W 2007 roku farmerzy opuścili 10 000 akrów w Macon w epicentrum tej eksplozji.19 kwietnia 2009)100 000 akrów w 29 powiatach jest zainfekowanych w stanie Georgia. Amaranthus palmeri produkuje około 10 000 nasion, jest odporny na suszę i wyrasta do 3 metrów ocieniając skutecznie uprawy bawełny czy soi gm.

Piśmiennictwo dotyczące negatywnego wpływa roślin GM na zwierzęta i człowieka jest olbrzymia. SA to badania w 100% instytucji niezależnych od przemysłu biotechnologicznego Wystarczy przypomnieć książkę J. Smitha Pr Genetyczna ruletka w której cytuje ponad 1200 pozycji nieprzyjaznych dla GMO Referat tegoz autora wygłoszony w ministerstwi Ochrony Środowiska cytował na ten temat 52 pozycje a mój artykuł w trzech częściach 62

Najważniejszym argumentem biotechnologów jest obietnica ratowania świata przed głodem. Aby pokonać przyczynę głodu na świecie trzeba by zadbać aby rolnicy mogli produkować i mieć zapewniony zbyt swoich produktów. Tymczasem polityka takich instytucji jak Bank Światowy, Fundusz Monetarny czy Światowa Organizacja Handlu działają z premedytacją w kierunku szybkiej prywatyzacji. Ich celem jest wyciśnięcie jak największych zysków z coraz bardziej zdegradowanych zasobów naszej planety i coraz brutalniej exploatowanych zasobów ludzkich. W ten sposób co najmniej milion rolników w USA, Argentynie, Brazylii, Paragwaju, Indiach i wielu krajów Afrykańskich pozbawiono jakichkolwiek perspektyw doprowadzając do głodu, z którym obiecywali walczyć.

Według ONZ blisko miliard mieszkańców naszej planety żyje na granicy ubóstwa zarabiając 1 dolara dziennie a dwa i pół miliarda żyje na jego granicy zarabiając dwa dolary na dzień. Równocześnie faktem jest, że 10 najbogatszych ludzi na świecie posiada zasoby warte 5 ciokrotnie więcej niż roczny produkt brutto 54 krajów afrykańskich. Bardzo wiele międzynarodowych korporacji ma roczne zyski w wysokości co najmniej kilku miliardów dolarów. To ci którzy głoszą walkę z głodem na świecie. A im bardziej oni o to walczą, tym szybciej rosną ich majątki i a głodujących przybywa. Dwa % bogatych kontroluje ogromną większość, aby nie miała za dużo.

Obecnie świat produkuje więcej żywności niż kiedykolwiek wcześniej, a na świecie głoduje coraz więcej ludzi. Faktem jest, że większość niedożywionych dzieci poniżej 5 roku życia żyje w krajach, w których istnieje nadprodukcja żywności

Przewodniczący Forum dla Biotechnologii i Bezpieczeństwa Żywnościowego w New Dehi, na Światowej Konferencji dotyczącej Żywności i Rolnictwa w Londynie w 2002 roku powiedział „twierdzenie, że biotechnologia lub wolny rynek rozwiążą problem głodu jest rozmyślnym wypaczaniem prawdy”. Jednym z przykładów są Indie, gdzie 320 milionów ludzi kładzie się co wieczór spać głodnymi, pomimo faktu, że Indie mają w rezerwie zapasy 65 tysięcy ton żywności. Indie również żywność eksportują, ponieważ biednych nie stać na jej zakup. Rząd wspiera eksport ponieważ za niego wpływają dewizy.

Inżynieria genetyczna tej sytuacji nie zmieni, nic przecież nie daje za darmo a wręcz przeciwnie chce na tym dobrze zarobić. Trzeba przypomnieć choćby 3-4 krotnie wyższe ceny nasion roślin GM i opłaty od wartości intelektualnych.

Najtańsza nawet żywność zachodnich koncernów nie tylko nie zlikwiduje głodu w Trzecim Świecie, lecz przeciwnie, wypierając z handlu jego produkcję rodzimą przyczyni się do bankructwa milionów drobnych rolników!

W świecie, w którym wiele firm konkuruje ze sobą, ceny produktów muszą być takie żeby one mogły być kupowane. W globalnym świecie firmy łączą się w globalne konglomeraty jak np. Cargil, Archer Daniels Midland, Smithfield Food czy ConAgra. Takie wielkie konglomeraty mogą dyktować ceny nie licząc się z konkurencją, Wiedzą oni, że żywność to potęga. Kiedy zastosuje się ją, do ograniczania populacji, może stać się bronią masowej zagłady.

Warto przypomnieć, że także w USA drobni farmerzy zostali wyrugowani ze swojej ziemi przy zastosowaniu wymuszonej sprzedaży i bankructwa tak aby na ich miejsce mogły wejść giganty przemysłu rolnego. W latach1979 – 1998 liczba małych farm w USA zmalała o 300 000. Całe rolne społeczności rozpadły się a rolnicze miasta stały się miastami duchów. Liczba głodujących i bezdomnych w Stanach Zjednoczonych wciąż rośnie pomimo zapewnień głoszących poprawę stanu gospodarki Budzi się refleksja, jak USA, kraj który nie potrafi zwalczyć głodu na własnym terytorium gdzie jest już około 40 milionów głodujących, może ratować świat przed głodem?

Dowodem skrajnego nieposzanowania biologicznej różnorodności i szkodliwej wręcz działalności były próby wprowadzenia ziemniaków GM do Boliwii regionu wielu naturalnych odmian tej rośliny. na szczęście nie udana. Niestety równie nieodpowiedzialna była próba wprowadzenie kukurydzy GM do Meksyku naturalnego banku odmian tej rośliny. To samo dotyczy prób wyparcia naturalnych upraw ryżu w wielu krajach azjatyckich

Dobrą ilustracją jak biotechnologia realizuje swoje obietnice ratowania przed głodem jest przykład Iraku. W 2003 roku najechano na ten kraj nie z powodu terrorystów ale ropy naftowej. Zamieniono kolebkę cywilizacji na miejsce dla wolnorynkowego kapitalizmu. Na samym początku Amerykanie zrównali z ziemią Bank Nasion w Abu Gharib. Była to najstarsza i najbogatsza tego typu placówka na świecie. Miała w swoich zbiorach nasiona będące wynikiem prac naukowców, bazujących na doświadczeniach ludzi uprawiających rośliny w tej kolebce rolnictwa, już 8 tysięcy lat przed Chrystusem. Obiekt bezcenny w skali światowej, jednak stanowiący ogromną przeszkodę dla korporacji Monsanto zmierzającej nie do nakarmienia głodnych ale do zdominowania przemysłu żywnościowego na świecie. Giganty przemysłu rolnego otrzymały na to zgodę w ramach szybko wprowadzanych zarządzeń znanych jako prawa Bremera. Narzuciły one prawdziwą terapie szokową: masowe zwolnienia doprowadzające do 50-60% bezrobocia, nieograniczony import, rezygnacja z wszelkiej kontroli, i prywatyzacja, największa wyprzedaż majątku państwa. Umożliwiają to im prawa okupacyjne. Farmerom zabrania się powtórnego wykorzystywania do siewu nasion chronionych. Daje to właścicielom patentów przez 20 lat absolutną władzę nad farmerami, którzy używają ich nasion. Rolnicy muszą płacić opłatę technologiczną oraz roczną opłatę licencyjną. Używanie innych nasion grozi wysokimi karami a nawet więzieniem. Podczas gdy Irakijczycy głodują, giganty biotechnologii prowadzą produkcję ukierunkowaną na eksport. Jest to jaskrawy przykład jak Stany Zjednoczone i ich przemysł ratują świat przed głodem. Jak podaje brytyjska grupa zajmująca się badaniami opinii publicznej od momentu inwazji w roku 2003 do początku roku 2007 w wyniku wojny i okupacji zginęło ponad milion Irakijczyków których nie można nazwać terrorystami. Liczba ta przekracza liczbę ofiar ludobójstwa, którego dokonano w roku 1994 w Rwandzie (800-do 900 tysięcy) i zbliża się do liczby ofiar Czerwonych Khmerów w Kambodży w latach. 1970 (1,7 miliona). Według badań prowadzonych przez Lancet do początku 2008 roku ilość zabitych przekracza 1. 2 miliona,. Wysyłanie polskich żołnierzy, dla wspierania tego typu okupanta to polityczna ślepota. Mimo woli budzi się refleksja, niedawna byliśmy tymi co walczą „o wolność naszą i waszą” a teraz mamy miano okupanta i 22 zabitych żołnierzy.

Stan biologiczny gleb polskich jest znakomity nie tylko ze względu na niewielkie jednostronne nawożenie, minimalne wykorzystywanie pestycydów, ale również dlatego, że rolnictwo Polskie przetrwało w układzie szachownicy pól. Sprzyja to wielkiej różnorodności, małemu zmęczeniu gleb. Wielka w tym zasługa polskiego rolnika, który nie dał się skolektywizować. Jest to naturalne laboratorium, które powinno się wykorzystywać do produkcji wyjątkowej żywności. Taki teren, powinien być chroniony przed chorymi pomysłami biotechnologów i traktowany jako kombinacja kontrolna dla genetycznego eksperymentu.

Wprowadzenie roślin GM do Polski przekreśla ta naszą unikalność, szansę na eksport zdrowej i tak dziś poszukiwanej żywności. Ubogi polski rolnik nie ma powodu do dzielenia się niewielkim zyskiem z międzynaro-dowym kapitałem i płacić mu dodatkowo tantiemy od „wartości intelektual-nej” za jego chore pomysły. Polegając na tradycyjnych nasionach rolnicy potrafili sprostać wielokrotnie suszom. Umieli się dostosować do lokalnych warunków ekologicznych i prowadzić uprawy nawet na słabych glebach i to bez irygacji i nigdy nie mieli głodu. Nie ma potrzeby tworzenia żywności z roślin GM w obliczu trudności z zagospodarowaniem nadwyżek żywności wyprodukowanej z pełnym poszanowaniem praw ekologii. Polska nie ma żadnego powodu by sprowadzać, a tym bardziej produkować żywność GM, na którą popyt na świecie systematycznie spada, mając nadprodukcję własnej żywności cieszącej się coraz lepszą renomą.

Wszyscy dowiadujemy się z mediów o różnych konfliktach militarnych ale wielu z nas nawet nie zdaje sobie sprawy, że my także jesteśmy ofiarami podstępnej i wyjątkowo okrutnej wojny Jest to wojna ekonomiczna wytoczona nam przez eugeników – najbogatszych ludzi na świecie.. To oni stworzyli działającą od 50 lat Radę do spraw Stosunków Zagranicznych zwaną tajnym rządem USA czy świata. Należy do niej około 4000 osób ze światowej elity i prawie wszyscy członkowie Departamentu Stanu (Griffin, 2008). To oni chronią takie instytucje jak Monsanto. Główny cel to zmniejszenie liczby ludzi na świecie. Osiąga się to przez handel bronią, narkotyki, nieskuteczne leczące tylko objawy a bardzo często nawet szkodliwe leki, przemysł nikotynowy i popieranie wszelkich dewiacji. Do tego celu służą takie wynalazki jak antykoncepcyjne nasiona roślin GM, masowo stosowany preparat Roundup, który okazał się skrajnie toksyczny dla ludzi. Stwierdzono, że w dawkach znacznie niższych od stosowanych w rolnictwie nie tylko blokował rozwój łożyska, powodował poronienia i przedwczesne urodzenia dziecka o małej masie, co jak wiemy, prowadzi później do choroby niedokrwiennej serca.

Stwierdzono, że podawanie dziecku diety z soi GM daje efekt równoznaczny z dawką estrogenów zawartą w pięciu pigułkach antykon-cepcyjnych. Jest to poważne zagrożenie. Już teraz 80% mężczyzn nie nada-je się na dawców spermy. Bezpłodność została uznana przez Światową Organizacje Zdrowia za chorobę społeczną, dotyczącą już teraz 10 – 20 % małżeństw. Gwałtownie rośnie też liczba bezpłodnych Polaków. Do specja-listów leczących tą przypadłość zgłasza się coraz więcej pacjentów. W 2005 roku zgłaszający się na takie badania miał średnio 37 lat, a dziś już 34.

Z perspektywy czasu, możemy bez cienia wątpliwości stwierdzić, że polskie przemiany ustrojowe były realizowane wg przygotowanego wcześniej planu, którego celem, było przejęcie wybranych obiektów naszej gospodarki. „Reformatorzy”celowo oddali wszystkie polskie media obcemu kapitałowi, by w jego interesie, sterować polskimi mediami i naiwnym polskim społeczeństwem. Wmawiano nam, że nie ma innej drogi na polepszenie naszego bytu jak prywatyzacja. Mówiono, że majątek sprywatyzowany funkcjonuje lepiej. Nie mówiono tylko dla kogo lepiej?. Sprzedawano majątek będący naszą własnością nawet nie informując nas kto go kupuje i za ile (przykład stocznie). Może to pozwoli zrozumieć dlaczego w Polsce upadł przemysł stoczniowy, metalowy, lotniczy, hutniczy, wydobywczy, przetwórczy i wiele innych. Dokonano tego polskimi rękami a narodowi przedstawiono jako wielki sukces.

Z polskiej ziemi użyźnionej prochami przodków i krwią patriotów ucieka coraz więcej ludzi. Do krajów UE wyjeżdża tysiące wykształconych w Polsce lekarzy, pielęgniarek, inżynierów, murarzy, hydraulików i przed-stawicieli wielu innych zawodów, żeby za tanie pieniądze oddać swoją wiedzę i zdolności obcym. W obliczu tych faktów ratowanie rolnictwa przed ekspansją koncernów biotechnologicznych jest polską racją stanu. Polscy rolnicy zawsze byli tymi co żywią i bronią. Dawali wiele dowodów patriotyzmu jako uczestnicy powstań czy obrony Westerplatte. Ich gospodarstwa to jedyna większa wartość, która pozostaje jeszcze w polskich rękach.

Wincenty Witos przemawiając w sejmie powiedział „Ziemia jest największym dobrem, jakie posiadają narody, bez niej nie może być ani własnego państwa, ani wyżywienia”. Nie jest obojętne w czyim ręku taki skarb się znajduje. Czy w rękach rolników, od wieków gospodarzących na tej Ziemi czy w rękach obcych koncernów zainteresowanych ograniczaniem liczby ludzi na świecie i maksymalnym zyskiem za cenę niszczenia środowiska i ludzkiego zdrowia.

 

Piśmiennictwo:

1. Griffin G E., 2008, Świat bez raka. Oficyna Wydawnicza 3,49 Fundacja pro Scientiae s: 310

2. Rapp D., 2007, Our toxic world. Board certified in environmental medicine, pediatrics and alergies New York Prepublication Printing. Czwarte wydanie s: 511

3. Robin M M., 2008, Le Monde selon Monsanto, Paris, Edition la Decouverte Arte s: 386 oraz wydanie polskie : Świat według Monsanto Biblioteka Obywatela Łódź 2009 s : 480

4. Smith J.M., 2007a, Nasiona kłamstwa czyli o łgarstwach przemysłu i rządów na temat żywności modyfikowanej genetycznie. Oficyna Wydawnicza 3. 49 s: 303

5. Smith J M. Genetic Roulette, 2007b, The documented health risks of genetically engineered foods . Fairfield, Iowa, 2007.

6. Smith J M., 2007c, Żywność genetycznie modyfikowana – bezprecedensowe zagrożenie dla zdrowia. Konferencja naukowa w Ministerstwie Środowiska Warszawa.

7. Wiąckowski S K., 2008b, Genetycznie modyfikowane organizmy, obietnice i fakty. Wydawnictwo Ekonomia i Środowisko, Białystok s: 98

8. Wiąckowski S. K., 2008a, Rośliny GM, profity dla koncernów, ryzyko dla rolników, zagrożenie zdrowia i środowiska s: 57 – 69 w książce Polska wolna od GMO. Perspektywy Europejskie i Narodowe Konferencja programowa Prawa i Sprawiedliwości. Wydawnictwo Adam Marszałek s: 277

9. Wiąckowski S., 2009., Plony z systemów globalnych i gospodarstw rodzinnych, Eurogospodarka s: 52 – 54

10. Wiąckowski S. K., 2009, Genetycznie modyfikowane organizmy zagrożenia dla zdrowia, rolnictwa i środowiska. Kielce wyd.S. Wiąckowski s: 289

11. Wiąckowski S. K., 2009, GMO wpływ na zdrowie zwierząt i człowieka część pierwsza, Poradnik dobrego zdrowia (84) Sierpień s:10 13

12. Wiąckowski S., 2009, GMO – wpływ na zdrowie zwierząt i człowieka cześć druga. Poradnik dobrego zdrowia Wrzesień, str 2-7

13. Wiackowski S., 2009, GMO – wpływ na zdrowie zwierząt i człowieka. Poradnik dobrego zdrowia Październik, część trzecia s: 2 – 6

14. 11.Wiąckowski S., 2010, Szatańskie patenty. Poradnik dobrego zdrowia, 01(89) styczeń s: 2 – 4.

15. Wiąckowski S. K., 2010, Rośliny genetycznie zmodyfikowane, a problem pszczelarstwa. Landscape conservation and bees or why the bees desappear from rural areas, Tuczno (30.04 – 03.05. 2009)

 

 AUTOR:  prof. dr hab. Stanisław Wiąckowski, autor 500 publikacji, w tym książki “GMO. Obietnice i Fakty”