Poinformujmy konsumentów o GMO

Za dwa tygodnie Parlament Europejski będzie ponownie debatował nad projektem wprowadzenia obowiązku etykietowania produktów wytwarzanych z mięsa zwierząt karmionych paszami z domieszką roślin modyfikowanych genetycznie. Znaczna część eurodeputowanych jest zdania, że taki przepis należałoby wprowadzić, aby konsumenci wiedzieli, co kupują.

Debata nad raportem Komisji Rolnej Parlamentu Europejskiego „Informacje o żywności dla konsumentów” ma odbyć się 17 lutego. Do dokumentu deputowani zgłosili szereg poprawek, z których największe emocje wzbudziła poprawka  nr 117 autorstwa Graefe zu Baringdorf. Jeśli zostanie przyjęta, będzie to oznaczało, że PE opowiada się za wprowadzeniem obowiązkowego etykietowania produktów mięsnych pochodzących od zwierząt karmionych paszami zawierającymi GMO. Deputowani, którzy zamierzają głosować przeciw poprawce, argumentują, że już w 2007 roku naukowcy z unijnej agencji bezpieczeństwa żywności przekonywali, że ryzyko przenoszenia GMO z paszy do produktów spożywanych przez człowieka jest zerowe. „Fragmenty rekombinowanego DNA lub białka
pochodzącego z roślin genetycznie modyfikowanych nie zostały wykryte w tkankach, płynach czy innych produktach jadalnych pochodzących od zwierząt
rzeźnych jak broilery, bydło, trzoda czy przepiórki” – napisali autorzy unijnego raportu. Z tego ma wypływać wniosek, że nie powinniśmy się bać
spożywania mięsa, mleka lub jaj od zwierząt karmionych paszami  zawierającymi GMO. Nie brakuje jednak opinii, że zbyt krótki jeszcze jest czas, odkąd stosowane jest przy produkcji pasz GMO, więc badania takie nie są jeszcze w pełni wiarygodne i nie możemy do końca przewidzieć skutków stosowania pasz zawierających organizmy modyfikowane.
Ale jeszcze istotniejszy ma być argument dotyczący prawa konsumentów do informacji. Wynika z niego po prostu nakaz wpisywania na opakowaniach
żywności danych dotyczących właśnie tego, czy mięso, jakie kupujemy, pochodzi od zwierząt karmionych paszami z GMO. I mając taką informację,
konsument decydowałby się świadomie na nabycie takiego produktu lub mięsa, które pochodzi od zwierząt karmionych w tradycyjny sposób. Sprawa jest o tyle istotna, że w krajach zachodnich używanie do skarmiania zwierząt pasz zawierających GMO jest powszechne, o wiele częstsze niż w Polsce. Dlatego tamtejsi farmerzy i zakłady mięsne są przeciwne ewentualnemu nakazowi,  gdyż byłby to m.in. dowód na skalę stosowania GMO w hodowli zwierząt. A europejskie społeczeństwo w większości negatywnie ocenia uprawy roślin modyfikowanych genetycznie i ich używanie do produkcji żywności.

KL
Nasz Dziennik 04.02.2008

Wysłał:
Jurek Duszyński
tel.kom. 0-504 609 797
www.zielonapolska.org.pl