Protest „Śmierć tradycyjnego i ekologicznego rolnictwa”

Zobacz zdjęcia z protestu

5 czerwca odbył się w Warszawie SYMBOLICZNY PROTEST pt. 'ŚMIERĆ TRADYCYJNEGO I EKOLOGICZNEGO ROLNICTWA’ zorganizowany przez ICPPC, Związek Zawodowy Rolników Ekologicznych św. Franciszka z Asyżu, Ekoland, OBYWATEL I KOALICJĘ „POLSKA WOLNA OD GMO”. [singlepic id=244 w=150 h=150 float=left] Protestujący zadedykowali Ministrowi Rolnictwa i Ministrowi Środowiska trumnę oraz wieniec z napisami: „Tutaj leży Polska Wolna od GMO”, 'Tutaj leży polska bioróżnorodność”, „Tutaj leżą tradycyjne i ekologiczne gospodarstwa rolne”. W ten sposób chcieli oni wstrząsnąć sumieniami polityków, którzy, zamiast bronić Polaków i polskiej wsi wprowadzają przepisy sprzyjające ponadnarodowym korporacjom.

Protestujący przekazali również Ministrowi Rolnictwa i Ministrowi Środowiska listy domagając się WPROWADZENIA NATYCHMIASTOWEGO ZAKAZU NA KUKURYDZĘ MON810 i jakichkolwiek upraw GM w otwartym środowisku!
Domagali się również zaostrzenia projektu ustawy o GMO. Projekt ten był najpierw ustalony w Brukseli a dopiero teraz będzie głosowany w sejmie i senacie. Rząd przedstawia go jako wielkie zwycięstwo w negocjacjach z Komisja Europejska, a w rzeczywistości jest on strasznie obłudny.
Ministrowie z jednej strony mówią, że chcą Polski wolnej od GMO (ale TYLKO mówią) a z drugiej strony WPROWADZAJĄ przepisy, które OTWIERAJĄ Polskę na KOMERCYJNE uprawy GMO. To kompletne ignorowanie Polaków, którzy wyraźnie, podobnie jak większość mieszkańców UE, są przeciwko żywności i uprawom GMO.
!!! I w dodatku dzieje się to w czasie kiedy kolejne kraje UE (Francja, Niemcy …wcześniej Austria, Węgry, Grecja, Luksemburg, Włochy plus Szkocja i Walia) wprowadzają wyraźne zakazy na uprawy GMO walcząc z KE (nie obawiając się konfliktów z KE, nikt nie płacił żadnych kar) o swoje prawo do ochrony zdrowia społeczeństw i środowiska naturalnego.
Projekt polskiej ustawy o organizmach GMO wprowadza w błąd Polaków sugerując, że jest możliwe sąsiadowanie upraw GM z uprawami tradycyjnymi. Nie istnieją żadne możliwości zastosowania skutecznych stref buforowych oraz oddzielenia plantacji roślin GMO od gatunków konwencjonalnych, tradycyjnych czy ekologicznych, uprawianych od wielu pokoleń, przystosowanych do warunków glebowych i klimatycznych. Dlatego skażenie biologiczne zasiewami GM przyniesie w niedalekiej przyszłości kres produkcji żywności wolnej od GMO.
Konsument będzie miał zatem 'wolny wybór’, przebierając do woli w różnych gatunkach genetycznie zmodyfikowanej żywności. Współistnienie upraw GM w środowisku upraw konwencjonalnych/tradycyjnych jest ideą absurdalną i niewykonalną!

Projekt niesłusznie przerzuca (gestem Piłata) odpowiedzialność za konsekwencje wprowadzenia GMO do środowiska oraz wszystkie koszty związane z tworzeniem stref wolnych GMO na rolników.

Procedura tworzenia stref wolnych od GMO jest niejasna, zbyt skomplikowana i kosztowna. W dodatku dopuszcza możliwość TYLKO wybiórczego tworzenia stref wolnych od GMO przez rolników w sytuacji, gdy deklaracje Sejmików Wojewódzkich wnoszą o tworzenie stref na obszarach całych województw. W latach 2004-2006 wszystkie Sejmiki Wojewódzkie wyraziły swój mocny sprzeciw przeciwko GMO w uchwałach i rezolucjach opowiadając się za przekształceniem wszystkich województw (czyli całej Polski) w strefy wolne od GMO.

Projekt nie wyjaśnia, jak powstałe strefy wolne od GMO będą formalnie zaakceptowane przez KE.

Kara 3000 zł/ za 1 ha upraw genetycznie modyfikowanych roślin jest śmiesznie mała, bo przecież zwolennikom GMO chodzi o zanieczyszczenie polskich pól. Zapłacą więc z ochotą taką karę, aby tylko pozbawić polskich rolników możliwości produkcji wysokiej jakości żywności, zrobić z nich niewolników ponadnarodowych korporacji a Polaków zmusić do spożywania żywności, która zabija.
Zgodę sąsiadów można będzie łatwo uzyskać znając realia polskiej wsi; rolnicy są nieświadomi zagrożeń GMO, sąsiedzi nie chcą zadzierać z sąsiadami no i zawsze jeszcze można 'wypić’ za zgodę. Poza tym w wielu wypadkach zgoda nie będzie konieczna, bo uprawa może być np. zlokalizowana w środku wielkiego pola tego samego właściciela.
Kiedyś śp. prof. Mieczysław Górny – ojciec polskiego rolnictwa ekologicznego – powiedział „nie można być trochę w ciąży albo się jest, albo nie”. Nie można mówić o Polsce wolnej od GMO i równocześnie dopuszczać uprawy GM pod płaszczykiem rygorystycznych przepisów, które wcale nie są rygorystyczne.

Rząd RP najwyraźniej woli wspierać ponadnarodowe korporacje niż Polaków.

List otwarty w sprawie ochrony Polski przed wysiewem genetycznie modyfikowanych nasion-roślin
zobacz [strona 1] [strona 2]

Galeria zdjęć
[nggallery id=21]